var bwg_objectsL10n = {"bwg_field_required":"field is required.","bwg_mail_validation":"To nie jest prawid\u0142owy adres e-mail. ","bwg_search_result":"Nie ma \u017cadnych zdj\u0119\u0107 pasuj\u0105cych do wyszukiwania.","bwg_select_tag":"Select Tag","bwg_order_by":"Order By","bwg_search":"Szukaj","bwg_show_ecommerce":"Poka\u017c sklep","bwg_hide_ecommerce":"Ukryj sklep","bwg_show_comments":"Poka\u017c komentarze","bwg_hide_comments":"Ukryj komentarze","bwg_restore":"Przywr\u00f3\u0107","bwg_maximize":"Maksymalizacji","bwg_fullscreen":"Pe\u0142ny ekran","bwg_exit_fullscreen":"Zamknij tryb pe\u0142noekranowy","bwg_search_tag":"SEARCH...","bwg_tag_no_match":"No tags found","bwg_all_tags_selected":"All tags selected","bwg_tags_selected":"tags selected","play":"Odtw\u00f3rz","pause":"Pauza","is_pro":"","bwg_play":"Odtw\u00f3rz","bwg_pause":"Pauza","bwg_hide_info":"Ukryj informacje","bwg_show_info":"Poka\u017c informacje","bwg_hide_rating":"Ukryj oceni\u0142","bwg_show_rating":"Poka\u017c ocen\u0119","ok":"Ok","cancel":"Anuluj","select_all":"Wybierz wszystkie","lazy_load":"0","lazy_loader":"https:\/\/jawnylublin.pl\/wp-content\/plugins\/photo-gallery\/images\/ajax_loader.png","front_ajax":"0","bwg_tag_see_all":"see all tags","bwg_tag_see_less":"see less tags"};
74 lata na karku, 55 lat na scenie, ale Krzysztof Cugowski pasować nie zamierza. Właśnie wydał płytę i książkę. I na tym z pewnością nie koniec, bo dla legendarnego wokalisty Budki Suflera wzorem jest Tony Bennett, który śpiewał do końca.
Rocznik 1950, 74 lata. Tytuł ostatniej płyty to „Wiek to tylko liczba”. Ile lat ma więc Krzysztof Cugowski?
Nominalnie tyle, ile pan powiedział – w maju skończyłem 74 lata i tego zamazać się nie da. Ale oczywiście wewnątrz siebie mam wiele lat mniej i to chyba fenomen ludzkiego życia, bo tak ma każdy człowiek – nikt z nas nie czuję się na tyle, ile ma naprawdę. Dodatkowo w moim przypadku znaczenie ma to, że na co dzień pracuję z ludźmi znacznie od siebie młodszymi, chociaż nie są to wcale tacy młodziankowie (śmiech). Dzięki temu żyję w innym świecie, inaczej funkcjonuję, inaczej działam.
Piosenka „Co za nami, co przed nami” zapowiadającą nowy album ma wyraźnie egzystencjalny wydźwięk. Czy całą płytę można traktować jako swego rodzaju rozliczenie się z tym co było i co jest?
Częściowo tak, bo ludzie którzy pisali dla mnie teksty na tę płytę – Andrzej Mogielnicki, Wojtek Byrski, Andrzej Sikorowski, Andrzej Onufrowicz i mój najmłodszy syn Krzysztof-junior – doskonale wiedzieli dla kogo pisali. Poza tym Mogielnicki i Sikorowski są „plus minus” w tym samym co ja wieku i dotykają ich tych same problemy. Jakiegoś ostatecznego rozliczenia z przeszłością nie dokonuję, bo nie wiem, kiedy będzie kres i jestem otwarty na to, co mnie czeka.
Równolegle do płyty ukazała się książka wywiad-rzeka, który przeprowadził z panem Marek Sierocki. I tu też w tytule wątek egzystencjalny – „Śpiewanie mnie nie męczy”. Podczas naszej ostatniej rozmowy wspomniał pan osobę Tony’ego Bennetta, który śpiewał w zasadzie do swoich ostatnich dni. Chciałby pan iść tą właśnie drogą?
To był fenomen, ale oczywiście chciałbym żyć wiecznie i sposób życia i karierę Tony Bennetta przyjmuję bez zastrzeżeń (śmiech).
Skoro śpiewanie pana nie męczy, to co męczy?
Życie generalnie nie jest usiane samymi przyjemnościami, chociaż muszę powiedzieć, że moje życie przebiega spokojnie i jakoś w miarę szczęśliwie. Co mnie męczy? Gram dużo koncertów i największy problem jest z dotarciem na miejsce. Same koncerty oczywiście lubię, ale docieranie na nie i regularne „obijanie się” bywa wykańczające. Ci, którzy regularnie nie jeżdżą mogą myśleć, że drogi w Polsce to coś pięknego. Fakt, jest lepiej niż 20 lat temu, ale do przeciętnej europejskiej jeszcze nam brakuje. Są rejony w kraju, jak Zachodniopomorskie, Warmia, Mazury, czy Dolnośląskie, gdzie po zjeździe z głównej trasy dróg nie ma wcale. Ale żeby nie było, że skarżę się tylko na Polskę – ostatnio wykończył mnie szybki wyjazd do USA. Miałem koncert w Chicago – byłem tam dwa dni – wyleciałem w sobotę, wróciłem we wtorek, a dla takiego dziadeusza jak ja, takie wypady są niezwykle traumatyczne.
Forma wokalna jednak nadal świetna. I tu chciałbym poruszyć kwestię dbania o pana narzędzie pracy.
Jedyne co zrobiłem dla swojego głosu i dla samego siebie, to fakt, że 40 lat temu przestałem palić papierosy. Gdyby nie to, dzisiaj byśmy nie rozmawiali, a już na pewno nie na temat śpiewania. Dla ludzi śpiewających palenie jest zabójstwem, już wódka powoduje mniejsze zniszczenia. Rzucenie papierosów traktuję jako swój ogromy sukces, bo wychodzenie z nałogów nie jest rzeczą łatwą. Namawiam też wszystkich, którzy palą, by z tego zrezygnowali. Szkoda zdrowia.
Mick Jagger zaczyna dzień od zajęć z baletu. Formy 81-letniemu Jaggerowi może pozazdrościć niejeden współczesny nastolatek. Jak o kondycję fizyczną dba Krzysztof Cugowski?
Zawiodę pana – niestety jakoś szczególnie o kondycję nie dbam. Oczywiście staram trzymać dietę, bo w moim wieku metabolizm jest taki, a nie inny. Gdybym się spasł, nie byłoby to dobre dla oka publiczności.
Gdyby miał pan możliwość cofnięcia się w czasie do jednego wydarzenia ze swojej kariery artystycznej, to o ile wstecz by się pan cofnął?
Trudno powiedzieć, bo istotnych momentów było kilka. Ale zmodyfikuję pana pytanie i powiem, co bym zrobił inaczej, gdybym miał świadomość którą mam teraz. Otóż zająłbym się muzyką klasyczną i może śpiewałbym w operze. Mam chyba do tego predyspozycje, a kilku fachowców powiedziało mi, że miałbym szansę być bardzo dobrym śpiewakiem operowym. Jednak w czasie kiedy można było o tym myśleć, takiej opcji nie było. To jest już niestety za mną i trochę tego żałuję.
4 listopada zagra pan jubileuszowy koncert w Centrum Spotkania Kultur – 55 lat na scenie. Nawet jeśli „to tylko liczba” to robi wrażenie. W trakcie tego ponad półwiecza nie było momentów, że myślał pan by rzucić tę całą muzykę w cholerę i pojechać w Bieszczady?
We mnie ta liczba budzi przerażenie (śmiech). Ale poważnie: kilka momentów zastanowienia na temat tego co dalej miałem. Kiedyś myślałem żeby zamieszkać za granicą, ale zostałem w Polsce i to była dobra decyzja. Zdaję sobie sprawę z niedomagań naszego społeczeństwa, ale obserwuję też ludzi, którzy kiedyś wyjechali i tam też wielkiego szału nie ma. Też mają swoje problemy. Cudownych miejsc nie ma, tak samo jak nie istnieją idealni ludzie.
Ma pan 74 lata i dużo motywacji do dalszej pracy, ale nie oszukujmy się – nie każdy senior w pana wieku ją posiada. Miałby pan jakieś przesłanie dla seniorów, by chciało im się chcieć?
Nie ma i nigdy nie miałem talentów do moralizatorstwa i dawania cudownych recept. Na koncercie nie opowiadam publiczności bajek, wolę śpiewać. Mogę jednak powiedzieć, że spotykam się ze swoimi rówieśnikami i wiem jedno: ci którzy są aktywni są w zupełnie innym miejscu, niż emeryt który nic nie robi. Bezczynność jest najgorsza. Seniorom potrzebna jest jakakolwiek aktywność – czy fizyczna, czy umysłowa i na to jak najbardziej namawiam. Nie ma co siedzieć w domu i patrzeć w sufit lub telewizor. Lepiej coś robić – każde hobby będzie dobre.
Taką aktywnością może być np. wyjście na pana listopadowy koncert do CSK.
Oczywiście, bardzo zapraszam!
Artykuł powstał w ramach projektu „Samorząd w rękach Seniorów”, dofinansowanego ze środków Programu Wieloletniego na rzecz Osób Starszych „Aktywni+” na lata 2021–2025, edycja 2024
Na zdjęciu: Krzysztof Cugowski obchodzi właśnie jubileusz 55 lat na scenie (Fot. Agnieszka Kalinowska/materiały prasowe)
document.getElementById( "ak_js_1" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
„Seniorom potrzebna jest jakakolwiek aktywność – czy fizyczna, czy umysłowa …”
Rada teoretycznie dobra, ale niestety większość „fizoli” po 65 rż jest kompletnie wyżęta, tak mentalnie jak i zdrowotnie.
Warto przypomnieć, że jednym z oryginalnych postulatów solidaruchowych było obniżenie wieku emerytalnego do 60 M i 55 K. I były to postulaty zgłaszane w czasie, kiedy wydajność pracy na produkcji była sporo niższa niż obecnie w dobie daleko posuniętej automatyzacji.
Postulaty te zostały jednak zapomniane. Co poszło nie tak?
Gros wypowiadających się w temacie emerytur i lajfstajlów po 65 to albo kapitaliści, albo biurwy, albo oderwana od realiów influecerka, albo ludzie, którym uprawiany zawód pozwala – tak jak Cugowskiemu – na kontynuowanie zarobkowej aktywności daleko poza ten próg.
PS. A propos aktywności mentalnej – przypomniało mi się, że jeszcze jakieś 10-15 lat temu sporo wapniaków gromadziło się na „litwie” wokół partyjek szachów. Czy ta tradycja się jeszcze ostała? (pytam, bo od czasu, jak „litwę” urządził Rozwijacz instynktownie unikam tego miejsca, tak jak i innych demolek, co by nie ogarniał mnie smuteczek).
Proszę grzać temat planowanej wycinki na Zana – wiadomo, że przebudowa jest dopiero projektowana, ale szybko zleci aż łapy na tym położy jakiś geniusz podobny do tego z Samsonowicza!
Dołącz do ekipy Jawnego Lublina jako wolontariusz!
Fundacja Wolności ciągle poszukuje osób, którym bliskie są ideały jawności, przestrzegania prawa dobrego rządzenia czy racjonalnego wydatkowania pieniędzy publicznych.
fatalna laurka, co się z wami stało?
„Seniorom potrzebna jest jakakolwiek aktywność – czy fizyczna, czy umysłowa …”
Rada teoretycznie dobra, ale niestety większość „fizoli” po 65 rż jest kompletnie wyżęta, tak mentalnie jak i zdrowotnie.
Warto przypomnieć, że jednym z oryginalnych postulatów solidaruchowych było obniżenie wieku emerytalnego do 60 M i 55 K. I były to postulaty zgłaszane w czasie, kiedy wydajność pracy na produkcji była sporo niższa niż obecnie w dobie daleko posuniętej automatyzacji.
Postulaty te zostały jednak zapomniane. Co poszło nie tak?
Gros wypowiadających się w temacie emerytur i lajfstajlów po 65 to albo kapitaliści, albo biurwy, albo oderwana od realiów influecerka, albo ludzie, którym uprawiany zawód pozwala – tak jak Cugowskiemu – na kontynuowanie zarobkowej aktywności daleko poza ten próg.
PS. A propos aktywności mentalnej – przypomniało mi się, że jeszcze jakieś 10-15 lat temu sporo wapniaków gromadziło się na „litwie” wokół partyjek szachów. Czy ta tradycja się jeszcze ostała? (pytam, bo od czasu, jak „litwę” urządził Rozwijacz instynktownie unikam tego miejsca, tak jak i innych demolek, co by nie ogarniał mnie smuteczek).
@kronikidewelorozwoju
Stoliki z szachownicami na Litewskim są, ale nie widziałem, żeby ktoś tam grał. Może za mało się przyglądałem 😉
Proszę grzać temat planowanej wycinki na Zana – wiadomo, że przebudowa jest dopiero projektowana, ale szybko zleci aż łapy na tym położy jakiś geniusz podobny do tego z Samsonowicza!
Wszystkiego dobrego Panie Profesorze Collegium Humanum 😉