Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  16.11.2022

Komu są potrzebne biura obsługi mieszkańców?

Udostępnij

Od kilku dni można składać wnioski o preferencyjny zakup węgla od samorządów. W Lublinie najwięcej z nas pójdzie zapewne do pięciu biur obsługi mieszkańców. Kto będzie miał blisko, a kto daleko? Czy takie biura powinny być w każdej dzielnicy, a może są nam w ogóle niepotrzebne?

Biura obsługi mieszkańców (BOM) to takie „delegatury urzędu na dzielnice”. Dzięki temu blisko domu można załatwić sprawy obsługiwane przez różne wydziały – związane z dowodem osobistym, prawem jazdy czy podatkami, zagłosować na projekty budżetu obywatelskiego, złożyć wniosek o wypłatę dodatku energetycznego czy zakup od miasta węgla w preferencyjnej cenie nieprzekraczającej 2 tys. zł brutto za tonę.

Ile BOM-ów powinno być w mieście i jak powinny funkcjonować? Pomysłów było już sporo, jeszcze nie wszystkie sprawdzono.

5 zamiast 27

Będziemy chcieli, aby BOM-y powstały w każdej lubelskiej dzielnicy – deklarował prezydent Krzysztof Żuk w 2015 r., otwierając punkty obsługi mieszkańców w placówkach pocztowych na Żywnego, Dworcowej i Jagiełły. W Lublinie jest 27 dzielnic, a biur, razem z nowo otwartymi, było wtedy osiem.

Minęło siedem lat, w tym dwa pandemiczne. W naszym mieście działa pięć BOM-ów: przy ul. Wieniawskiej, Filaretów, Szaserów, Kleeberga i Wolskiej. Po punktach na pocztach i w ratuszu zostały tylko wspomnienia. Są plany, żeby przywrócić BOM na Czechowie (rocznie odwiedzało go 20-25 tys. osób), ale w innym miejscu, większym i bardziej dostępnym dla klientów, także z niepełnosprawnościami. – Aktualnie kontynuujemy poszukiwania odpowiedniego lokalu. Ostatnia wizja lokalna miała miejsce w połowie października. Niestety zaproponowany lokal również nie spełniał standardów niezbędnych do wykonywania działalności związanej z obsługą mieszkańców – tłumaczy Anna Czerwonka z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.

Pomysł, żeby każda z 27 dzielnic miała swój BOM, już jest nieaktualny. – Jednakże, jeśli zajdzie taka potrzeba, podejmiemy odpowiednie kroki w celu utworzenia kolejnych biur – zapewnia rzeczniczka miasta.

Wolimy realnie niż wirtualnie

Czy biura obsługi mieszkańców są nam w ogóle potrzebne? Pani Katarzyna uważa, że lepiej byłoby, gdyby jak najwięcej osób korzystało z drogi elektronicznej, a stacjonarna obsługa wróciła do wydziałów. – Nie lepiej ePUAP? Nie dość, że wygodniej i bez kolejek, to jeszcze by się zaoszczędziło na urzędnikach – zastanawia się na jednej z miejskich stron.

No to zapytaliśmy, czy wielu mieszkańców uważa, że przez internet lepiej. – Do dzisiaj blisko 21,3 tys. osób skomunikowało się z Urzędem Miasta za pomocą platformy ePUAP – informuje Anna Czerwonka. Platforma informacyjno-płatnicza PLIP ma 285 aktywnych użytkowników, na uruchomionej w styczniu stronie „Przyjazne deklaracje” wygenerowano ponad 3 tys. deklaracji podatkowych. Rocznie za pośrednictwem edukacyjnej platformy edu.lublin.eu składane są 2 tys. wniosków. Przez Portal Interesanta (usługi z zakresu geodezji) zamówienie co roku składa około 550 osób.

Jak to się ma do liczby mieszkańców odwiedzających BOM-y? – W skali roku biura obsługi mieszkańców Urzędu Miasta Lublin przyjmują około 230 tys. osób – odpowiada rzeczniczka. Najwięcej, bo 120 tys., punkt przy Wieniawskiej. Około 35 tys. osób odwiedza BOM w galerii handlowej przy Wolskiej. Do każdego z pozostałych biur rocznie przychodzi nieco ponad 20 tys. osób.

Ile to kosztuje? – Roczny koszt utrzymania w zakresie eksploatacji wszystkich funkcjonujących obecnie biur obsługi mieszkańców wynosi około 237,6 tys. zł brutto – odpowiada Czerwonka.

Godziny pracy w godzinach pracy

Dla kogo jest punkt obsługi interesantów? No chyba dla nas – pyta retorycznie pani Katarzyna. – Ja pracuję do 16. Jak mam załatwić sprawę? Co to za problem, żeby punkt pracował od 11 do 19 lub od 10 do 18?

W minionych latach pojawiały się jeszcze bardziej „rewolucyjne” pomysły, ale zwykle okazywało się, że to jednak problem. Na przykład w 2014 r. niemożliwe było utworzenie weekendowych punktów obsługi mieszkańców w galeriach handlowych (co proponował radny Marcin Nowak). Stanęło na tym, że BOM w galerii powstał (w 2021 r.), ale pracuje w takich godzinach, jak pozostałe. Wtedy tłumaczono to pandemią, ale minęły miesiące, złagodniał wirus i rządowe obostrzenia, a w lubelskich urzędach nadal rytm z czasów zarazy.

Biura obsługi mieszkańców w Polsce

Sprawdziliśmy, jak pracują urzędy w innych dużych polskich miastach. Okazało się, że nie tylko Lublin „wyprowadził” obsługę mieszkańców poza główną siedzibę urzędu, choć w niewielu miastach jest kilka takich punktów. Tylko niektóre urzędy zdecydowały się też na większe udogodnienia niż nieznaczne wydłużenie godzin pracy w niektóre dni.

W Warszawie działa 18 tzw. dzielnicowych wydziałów obsługi mieszkańców – tyle, ile jest dzielnic. Najdłużej, bo do 18, pracują w poniedziałki.

Łódzkie Centrum Kontaktu z Mieszkańcami, Call Center Urzędu Miasta oraz 5 punktów informacyjno-kancelaryjnych są czynne dłużej we wtorki – do 17.

W godzinach jak najbardziej „urzędowych” działa też 5 zespołów obsługi mieszkańców w Gdańsku.

Za to w Krakowie jest 10 dzienników podawczych, a 4 punkty obsługi mieszkańców w centrach handlowych są czynne od poniedziałku do soboty w godzinach 10-18.

We Wrocławiu działa 6 centrów obsługi mieszkańca. Jedno w centrum handlowym, czynne codziennie 9-18 i 9-16 w soboty.

Największym miastem, w którym nie ma odpowiedników lubelskich BOM-ów, jest Poznań. Podobnie jest w Częstochowie.

W Katowicach, Radomiu, Szczecinie, Bydgoszczy i Białymstoku działa po jednym punkcie obsługi mieszkańców. Szczecinie jest filia UM na Prawobrzeżu. W Bydgoszczy punkt UM w centrum handlowym, a białostocki Departament Obsługi Mieszkańców i Urząd Stanu Cywilnego mniej więcej raz w miesiącu pracują w soboty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły