9 minuty czytania • 17.11.2024 15:08
„Kamienica Palikota” zmienia właściciela. Antyki jadą w świat, a komornicy nie odpuszczają
Udostępnij
Nawet jeśli sąd wypuści Janusza Palikota z aresztu, to w kuchni XV-wiecznego budynku w sercu Lublina nic już raczej nie ugotuje. Kamienica przechodzi w ręce firmy pożyczkowej. Zwiedzający lubelskie Stare Miasto turyści napotykają furgonetki, które wywożą stąd zabytkowe meble i inne rzeczy należące do żony przedsiębiorcy.
Pod kamienicą na lubelskim Starym Mieście, w której Janusz Palikot od blisko dwudziestu lat mieszkał z rodziną, dawno już nie parkuje ani słynny Rolls-Royce (był nagrodą w nigdy nierozstrzygniętym konkursie „Skarbiec Palikota”), ani żaden z samochodów biznesmena. Za to coraz częściej można tu spotkać bagażowe furgonetki, na które pakowane są zabytkowe meble i inne dużych rozmiarów rzeczy. Jak w czwartek, gdy biały bus zabierał krzesła i zabytkowy kredens.
CBA wchodzi przez taras
To właśnie stąd 3 października został zabrany i przewieziony do aresztu we Wrocławiu Janusz Palikot. Gospodarz nie chciał wpuścić agentów CBA do środka. Ci nie forsowali więc masywnych drzwi do kamienicy (z charakterystycznymi okuciami w kształcie litery P), ale weszli do bydynku od tyłu – przez obrośnięte bujną roślinnością patio i przeszklone wyjście na taras.
Kamienica, której Palikot jest właścicielem od 28 lat (przez spółkę Kresy), nierzadko służyła za tło różnych występów polityka-skandalisty. W malarskiej czapce i białym kombinezonie z hasłem „Obywatelu nie daj się obłupić” – w proteście przeciwko nadmiernej urzędniczej biurokracji – wchodził z malarskim pędzlem na rusztowanie. Na tle tego budynku w blasku fleszy wypijał buteleczkę mocnego alkoholu – by pokazać jak się pije w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A do środka wielokrotnie wpuszczał magazyny wnętrzarskie. Można było potem przeczytać, że „włoskie lampy kupowano specjalnie na aukcji w Londynie”, „kamienne zlewy wykuwano ręcznie”, a „zamiast pokoi są komnaty”. W ostatnich latach, gdy rozkręcał „lifestylowy holding alkoholowy”, na filmikach regularnie wrzucanych do sieci pokazywał głównie swoją kuchnię. Gotowanie na ekranie nierzadko było pretekstem do reklamowania swoich wysokoprocentowych produktów.
Jest już nowy właściciel „kamienicy Palikota”
Ale Palikot w kuchni przy Archidiakońskiej 9 już raczej nic więcej nie ugotuje. W księdze wieczystej nieruchomości pojawiła się już wzmianka o wpisie nowego właściciela. XV-wieczna kamienica (dawny dom wikariuszy) przechodzi w ręce poznańskiej spółki Specivest. To właśnie na rzecz SPECINVEST sp. z oo Beta Alternatywna Spółka Inwestycyjna Spółka Komandytowa była ustanowiona na budynku hipoteka wielokrotnie przekraczająca wartość nieruchomości – 39 mln 250 tys. zł. Specinvest należy do Tomasza Gołębiewskiego (rocznik ’73), poznańskiego przedsiębiorcy, właściciel marki kosmetyków Semilac.
Palikotowie mieli też jeszcze jedną kamienicę na lubelskim Starym Mieście – Dom Złotnika na ul. Złotej (oficjalnym właścicielem była spółka Kresy). Kupili ją w 2021 r., a już rok później w księdze wieczystej nieruchomości została wpisana hipoteka wysokości 1 mln 766 tys. zł – jako zabezpieczenie pożyczki od CK Money. W lutym br. budynek przeszedł na własność powiązanej z CK Money spółki CK Investments, a ta natychmiast go sprzedała. Za niespłacone długi CK Money (niedawno firma pożyczkowa zmieniła nazwę na Cash Capital 4 You) przejęła też inną nieruchomość Palikotów – willę w Mięćmierzu pod Kazimierzem Dolnym.
Egzekucji komorniczej może zaś uniknąć kamienny kościółek w Okrzeszynie pod czeską granicą. Dawna ewangelicka świątynia zmieniła właściciela w połowie tego roku. Nadal jest na sprzedaż (650 tys. zł), ale nie sprzedaje go już spółka Kresy, ale Łukasz Piłasiewicz – lubelski prawnik, bliski współpracownik Janusza Palikota.
W Czarciej Łapie czas jakby się zatrzymał
Nikt natomiast nie zabiera mebli ani ani innych sprzętów restauracji Czarcia Łapa, choć spółka Palikota już dawno powinna ten lokal opuścić. Prestiżowa lokalizacja, świeżo po remoncie, metka restauracji kultowej – przesłanek, by to miejsce tętniło życiem jest wiele. I pewnie tak by było, gdyby miasto po raz kolejny nie wynajęło lokalu na „pierwszą z sieci Alkotek”. Na rozkręcenie restauracyjnego biznesu Palikot zebrał ok. 8,5 mln zł w dwóch zbiórkach crowfundingowych, ale nigdy remontu nie skończył. Za zaległości czynszowe (ok. 70 tys. zł miesięcznie) został w końcu (jesienią ub. r. ) stąd wyrzucony. W lipcu podpisał jednak z miastem nową umowę na wynajem.
– LPGK nie posiadała żadnej wiedzy odnośnie powiązań Kraft Alkohole z Januszem Palikotem – przekonuje dziś Grzegorz Siemiński, prezes Lubelskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, które zarządza lokalami należącymi do miasta.
Trudno w to jednak uwierzyć, bo nawet jeśli szef LPGK nie sprawdzał powiązań w ogólnodostępnej bazie Krajowego Rejestru Sądowego, to obie umowy najmu (w 2021 i 2024) podpisywała ta sama osoba – Przemysław B., prawa ręka Janusza Palikota.
Gdy o Czarcią Łapę pytają miejscy radni PiS (w połowie października na Komisji Gospodarki Komunalnej), prezes Siemiński przyznaje, że z tytułu poprzedniego wynajmu powstał dług w wysokości 330 tys. zł. Wylicza też, że Alembik Lublin (pierwszy najemca Czarciej) zostawił w kasie miejskiej spółki 1 mln 686 tys. zł. I zapewnia, że „jest w stałym w kontakcie z najemcą”.
– Kraft Alkohole zalega z czynszem za dwa miesiące, umowa zostanie rozwiązana – przyznaje Siemiński. I uspokaja: – Wydadzą nam lokal szybko.
Od tego czasu minął już miesiąc, ale nic się nie zmieniło. Przez okna (restauracja mieści się na parterze kamienicy na rogu ul. Bramowej i Rynku) można zobaczyć zamontowany na powrót alembik, krzesła, stoły, obrazy. Przywieziony tu w wakacje sprzęt AGD nigdy nie został wypakowany. Przy stawce 140 zł za mkw. miesięczny czynsz to ponad 81 tys. zł brutto. Nowy-stary najemca podpisał umowę w lipcu – i tylko za lipiec zapłacił.
Browar Tenczynek – nie ma prądu, są komornicy
Gdy 3 października agenci CBA zatrzymują w Lublinie Janusza Palikota i Przemysława B., a w Biłgoraju Zbigniewa B., ich koledzy wchodzą też do Browaru Tenczynek. Spędzą tu dwa dni, zabierając wszystkie dokumenty i palety z alkoholem. Butelki są własnością Marka Maślanki, jednego z tzw. dużych inwestorów, który swego czasu podjął się misji ratowania upadającego biznesu. Dziś przedsiębiorca współpracuje z prokuraturą. Wśród ośmiu zarzutów jakie usłyszał Palikot (nie przyznaje się do żadnego) jest m.in. ten dotyczący przywłaszczenia mienia w postaci napojów alkoholowych za kwotę ponad 5 mln. zł. – Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym – tłumaczy Prokuratura Krajowa.
W Browarze Tenczynek od wielu miesięcy nie dzieje się nic, a byli pracownicy nadal czekają na zaległe pensje. Jak wyliczyła Gazeta Wyborcza do czasu zatrzymania Palikot uregulował jedynie procent zaległych zobowiązań – ok. 220 tysięcy. – W realizacji pozostały nakazy na łączną kwotę 2 072 714 złotych — podaje Okręgowa Inspekcja Pracy w Krakowie.
Na wniosek jednego z wierzycieli/obligatariuszy krakowski sąd pod koniec września wyznaczył Tymczasowego Nadzorcę Sądowego Manufaktury Piwa Wódki i Wina. Funkcję tę pełni Kancelaria Doradców Restrukturyzacyjnych z Krakowa.
W księdze wieczystej nieruchomości zapisano hipotekę na łączną sumę 32,8 mln zł na rzecz spółki PS Zabezpieczenia (beneficjent rzeczywisty – Piotr Skrzynecki). Na hipotece browaru zabezpieczyła się też gmina Krzeszowice (za niepłacony podatek od nieruchomości), Tauron czy biuro podróży Blue Sky Travel.
W zeszłym tygodniu do pomieszczeń browaru weszli dziennikarze TVN24. To, co zostali na miejscu, wkrótce będzie można zobaczyć w magazynie reporterskim „Czarno na białym”.
W browarze reporter TVN24 zastał tanki pełne zepsutego piwa (kilkanaście tysięcy litrów), którego nikt nigdy nie rozlał. W piwnicach mniejsze i większe beczki, niektóre niepełne, część z nazwiskami swoich właścicieli. Jedna z nich musiała być nieszczelna więc wszystko leży w kleistej ciemnej brei. – Nie ma wody, prąd też jest odcięty – opowiada Artur Warcholiński z „Czarno na białym”.
W biurach otwarte szafki, z których agenci CBA zabrali dokumenty, kartony z wódką która „była w kosmosie„, butelki piwa (też przeterminowanego).
W browarze mieści się też zaprojektowana przez warszawską pracownię Projekt Praga restauracja, która jest laureatem kilku prestiżowych nagród (jak Architizer A+ Awards 2024). Pod koniec października Taproom w Tenczynku został uznany za najpiękniejszy bar w Europie Wschodniej w konkursie Pulse Awards 2024. Ale piwa się tu napić nie można od dawna, a na samoobsługowych kranach są naklejki z informacją o zajęciu komorniczym.
– Na jednej ze ścian są tabliczki z nazwiskami inwestorów. Dziś mówi się tutaj, że to „ściana płaczu” – dodaje reporter TVN24.
Na zdjęciach: Taproom w Tenczynku na rok przed otwarciem dla gości. Na ścianie lokalu „Gloria Amore Victis” – praca Oskara Dawickiego, która powstała na festiwal Open City 2015. Z Lublina płaskorzeźba trafiła do warszawskiej Galerii Raster, a stamtąd do Tenczynka. Fot. Facebook Janusza Palikota
Komornik sprzedaje akcje Manufaktury
Komornicy zajmują nie tylko nieruchomości, wyposażenie przedsiębiorstwa czy wartościowe rzeczy należące do „sztukmistrza z Biłgoraja”. Na początku listopada komornik z Lublina Tomasz Walenda wystawił na sprzedaż akcje Manufaktury Piwa Wódki i Wina. Licytacja ruszy na początku grudnia, a cena wywoławcza to 3,5 mln zł.
To pokłosie egzekucji komorniczych na kwotę 14,7 mln zł wszczętych ponad dwa lata temu – w sierpniu 2022 r. To czas gdy Palikot zapewniał, że jego biznesy są w znakomitej kondycji finansowej, a zbierając od ludzi pieniądze (kolejne emisje akcji w spółce MPWiW, kampanie crwodfundigowe) obiecywał im horendalne zyski. Pytany o tę egzekucję przez dziennikarkę Gazety Wyborczej, która pod koniec ubiegłego roku odwiedziła Browar Tenczynek, Palikot z rozbrajającą szczerością stwierdził, że niczego takiego „sobie nie przypomina”. – Problemy zaczęły się w tym roku – zapewniał wówczas.
Janusz Palikot i dwójka jego najbliższych współpracownicy zostali aresztowani 3 października. Następnego dnia sąd wypuścił za kaucją (100 tys. i 150 tys. zł) Przemysława B i Zbigniewa B. Zdecydował też, że Palikot będzie mógł wyjść na wolność po wpłaceniu 1 mln zł poręczenia majątkowego. Pod koniec października wrocławski sąd uwzględnił jednak zażalenie prokuratury na decyzję sądu pierwszej instancji. Przedsiębiorca musi pozostać w areszcie do 3 grudnia. Usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy.
Może teraz Tęgi Łeb albo Don Hamisco wykupią tą kamienicę od lichwiarzy i przejmą rolę wiodącego life-stylera?
No i wykończyli chłopa. Musiał komuś z góry nadepnąć na odcisk.
Ciekawe co urządzą w tym domu Palikota: apartamęty czy akademik?
A co z posiadłością na Suwalszczyźnie?
Moim marzeniem jest zobaczyć jak stoją w kolejce do mupu takie kreatury jak żuk Palikot czarnek wcisło i wielu wielu innych pasożytów społecznych a i przede wszystkim Wojciechowski to dzięki układowi lubelskiemu wielu rodowitych lublinian musiał opuścić nie tylko miasto ale i kraj tfu na was i na wasze dzieci
Czyli miasto Lublin znów zrobiło biznes życia z Palikotem czyli zadłużenie najmu lokalu Czarcia Łapa rośnie ale jaki to problem podatnicy miasta Lublin zapłacą i tak za to
Pewnie Kuria przytuli.
Zapytajcie prezesa Siemińskiego na sesji RM o zadłużenie spółek Palikota wobec Gminy Lublin i LPGK. Niech nie ściemnia że nie kojarzy tych spółek.