Wesprzyj Kontakt

3 minuty czytania  •  12.10.2021

Dzieci rodzą się mądre, a później…

Udostępnij

… a później idą do szkoły – głosi sarkastyczne powiedzenie nauczycieli. Szkoła wymaga zmian, kolejni ministrowie wprowadzają reformy, które jednak niewiele w istocie zmieniają. Może czas, by za szkołę wzięli się nauczyciele, rodzice i uczniowie. Może coś się w Lublinie zaczyna się w tej sprawie dziać…

Radio Lublin poinformowało, że w VI Liceum Ogólnokształcącym im. Hugona Kołłątaja w Lublinie uczniowie nie dostają ocen niedostatecznych. Dyrekcja szkoły chce w ten sposób zmniejszyć stres towarzyszący uczniom i podnieść ich poczucie bezpieczeństwa.

Jak powiedziała dyrektorka tego liceum Marzena Kamińska zrobiono tam ankiety, wysłuchano głosów uczniów i rodziców, wyszło, że panuje strach przed ocenami niedostatecznymi. Nauczyciele postarali zmienić ocenianie, żeby poczucie bezpieczeństwa uczniów było wyższe.

Stresu i strachu jest naprawdę bardzo dużo. Na młodzież działa wiele bodźców negatywnych. Efektem tego jest wiele problemów: psychicznych i zdrowotnych. Ja uważam, że liczbę tych bodźców trzeba ograniczyć, jak tylko się da – mówiła Radiu Lublin dyr. Kamińska.

Z kolei Kurier Lubelski doniósł, że w XXVII LO im. Zesłańców Sybiru gościł dyrektor Liceum Tampereen Kaupunki z miasta Tampere w Finlandii. Dyrektor fińskiej szkoły prowadził warsztaty, w których porównywał sposób funkcjonowania placówek z obu krajów. – Myślę, że to, że jesteśmy tak różni, jest dla pana dyrektora najbardziej interesujące – powiedziała Kurierowi wicedyrektorka lubelskiej szkoły Małgorzata Wrona.

Fińskie szkoły według powszechnej opinii należą do najlepszych na świecie. Może te kontakty przyniosą zmiany na lepsze.

Zasadniczym mankamentem polskiej szkoły jest to, że nie potrafi zwiększać zdolności i chęci uczniów do samodzielnego zdobywania wiedzy. Świadczy o tym katastrofalny poziom czytelnictwa w naszym kraju, utrzymujący się od wielu lat. A przecież uczyć trzeba się całe życie, świat się szybko zmienia.

Można postawić tezę, że szkoła wręcz niszczy w młodych ludziach chęć uczenia się. Warto poobserwować małe dzieci, choćby dwu-trzyletnie. One ciągle się uczą. Uczą się chodzić, posługiwać rękami, poznają otoczenie, coraz lepiej komunikują się. Najtrudniejszym intelektualnie zadaniem w całym życiu człowieka jest nauczyć się mówić. A każdy młody człowiek robi to sam, bez zawodowego nauczyciela, lekcji, dzwonków, ocen itp. Za to z uważną, życzliwą pomocą wszystkich wokół. Proszę zwrócić uwagę z jak wielkim zapałem dzieci potrafią się uczyć, gdy je coś zainteresuje. Dlaczego w szkole trzeba je do nauki zmuszać?

Może nie chcą się uczyć właśnie dlatego, że je się zmusza, rygorystycznie narzuca warunki nauki? Czy nie jest absurdalne, że wszystkie dzieci zmuszane są do nauki tego samego, w tym samym tempie? A przecież dzieci są różne, rozwijają się różnie, czasem wolniej czasem szybciej, mają różne, zmieniające się zainteresowania. Każdy rodzic przecież to wie.

W przeszłości takie nauczanie miało sens, gdy szkoły przygotowywały ludzi głównie do służby w wojsku i do pracy w fabryce, gdzie wszyscy musieli jednolicie dostosowywać się do rozkazów bądź wymagań procesu technologicznych. Ale dziś świat jest inny, dziś ceni się kreatywność, samodzielność przedsiębiorczość.

Trafnie wady szkoły opisał – skądinąd dobrze wykształcony – Mikołaj Marcela w książce pod wszystko mówiącym tytułem Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat.

Jak można wyjść na ludzi bez szkoły opisał z kolei Andre Stern w książce I nigdy nie chodziłem do szkoły.

Żeby nie przesadzić. Polska szkoła dobrze spełnia funkcję opiekuńczą, rodzice mogą jej spokojnie powierzyć swoje dzieci, gdy idą do pracy. Nieźle spełnia funkcję socjalizującą, w szkole często zawiązują się przyjaźnie, które trwają latami.

Może też dobrze uczyć, tylko wymaga wielu zmian. Chyba łatwiej je będzie dokonać małymi kroczkami, zamiast liczyć na wielką odgórną reformę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *