Udostępnij
Miało być zakończenie prac, jest kolejna obsuwa, tym razem 5-miesięczna. Budimex, który miał uporać się z budową Dworca Metropolitalnego do lipca 2022 roku, poprosił o kolejne przesunięcie terminu. I po raz kolejny dostał od Ratusza zielone światło. Nowa data ukończenia prac to 20 października.
Sztandarowa inwestycja Krzysztofa Żuka w tej kadencji wciąż ma pod górkę. Nowy termin zakończenia budowy to już trzeci, na jaki zgodziło się miasto. Pozostająca niewiadomą data oddania obiektu do użytku okazała się na tyle nośna, że niedawno można było obstawiać zakłady bukmacherskie, czy do 15 maja (to była ostatni, już niekatulany termin) wykonawca się wyrobi. Nie wyrobił się, więc kto właściwie postawił, mógł całkiem sporo zarobić. Z kolei na żarty postawili internauci, którym udało się doprowadzić do tego, że jedna z równoległych ulic do Dworcowej na Google Street Maps zyskała imię Krzysztofa Żuka. Przynajmniej na chwilę.
Wykonawca prosi, miasto się zgadza
15 maja, zamiast komunikatu o tym, że Budimex zakończył budowę dworca, przyszła informacja prasowa z Ratusza, że inwestycja będzie gotowa jednak jesienią. „Zmiana terminu wynika z
konieczności wykonania kolejnych robót dodatkowych i zamiennych, niezbędnych do ukończenia
inwestycji, co podkreśla Wykonawca w złożonym przez siebie wniosku” – napisała w komunikacie do
mediów Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza.
W dalszej części uzasadnia, dlaczego miasto znów poszło na rękę Budimexowi. Według Ratusza to „kolejne nieplanowane roboty dodatkowe oraz zamienne”. Przede wszystkim dotyczą one wykonania tzw. ściany zielonej. Jak utrzymuje urząd, zaprojektowane rozwiązania nie są dostępne na rynku w wersji przewidzianej przez projektanta.
Kolejne zmiany wynikają z wytycznych po audycie przeciwpożarowym. Planowany jest też montaż podświetlanego napisu Dworzec Lublin (to już oficjalna nazwa Dworca Metropolitalnego), co nie było przewidziane w pierwotnej dokumentacji. Dodatkowym zadaniem jest budowa zasilania szyldów identyfikacji pasażerskiej.
Nic za darmo
– Wszystkie te zadania wynikły w trakcie realizacji i nie były ujęte na poziomie pierwotnej dokumentacji projektowej – zaznacza biuro prasowe. Przypomnijmy, że w dokumentacji zabrakło też miejsca na mechanizm napędzający ruchome schody. Konieczne było kosztowne i ryzykowne wkłucie w betonową płytę chroniącą budynek przed wodami gruntowymi.
„Istotny wpływ na termin realizacji inwestycji miał także czas oczekiwania na uzgodnienie dokumentacji i podpisania aneksu do umowy związanej z fotowoltaiką” – dodaje Ratusz.
A jakie są koszty dodatkowych robót? Według Justyny Góźdź to 2,6 mln zł. Z najnowszych wyliczeń urzędu wynika, że zaawansowanie prac przy budowie budynku dworca wynosi około 150 mln zł. A wraz z modernizacją pobliskich ulic, które objęte są tą samą umową, to wraz z aneksami ponad 252 mln zł.
Jeśli tym razem Budimex wyrobi się w terminie, będzie to oznaczało, że cała inwestycja opóźni się o 15 miesięcy. Czy do tej pory Ratusz naliczył firmie jakiekolwiek kary umowne? „Wydłużenie terminu nie nastąpiło z winy Wykonawcy, stąd nie powstała przesłanka do naliczenia kar umownych za zwłokę w wykonaniu umowy” – informuje biuro prasowe.
Ponieważ inwestycja jest współfinansowana z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego, Ratusz musiał uzyskać zgodę Urzędu Marszałkowskiego na przedłużenie terminu budowy. I taką dostał. Rzeczowo ma się ona zakończyć do 31 października, a finansowo być rozliczona do końca tego roku.
Dużo niewiadomych z przeprowadzką
Dworzec Lublin ma docelowo przejąć ruch autobusowy z dworca na Podzamczu. Nowym obiektem będzie administrować Zarząd Transportu Miejskiego.
– Obecnie ZTM prowadzi wobec przewoźników politykę informacyjną odnośnie funkcjonowania
nowego dworca. Dodatkowo spotykamy się z przedstawicielami Lubelskich Dworców odnośnie funkcjonowania nowego dworca oraz tamtego terenu – napisała Monika Fisz z ZTM w
odpowiedzi na nasze pytania.
Tymczasem Anna Kusiak, wiceprezes zarządu spółki Lubelskie Dworce, która podlega marszałkowi województwa i jest operatorem dworca na Podzamczu, przyznaje, że trudno jej komentować temat przenosin przewoźników na Dworzec Metropolitalny ze względu na brak wystarczającej informacji.
– My jako spółka podpisujemy umowy z przewoźnikami na korzystanie z infrastruktury naszego dworca. Obecnie jest to ok. 100 podmiotów. Jeśli chodzi o terminy przenosin przewoźników to nie znamy jeszcze harmonogramu. Zaś co do zatwierdzenia rozkładów jazdy przewoźnicy otrzymują decyzje administracyjne bezpośrednio z Urzędu Marszałkowskiego.
Gdy pytam o ustalenia z ZTM, prezes Kusiak odpowiada: – Jako nowy zarząd spółki pracujemy od stycznia tego roku. Ale nikt z nami na temat przenosin busów i autobusów w nowe miejsce jeszcze nie rozmawiał. Ale zapewne niebawem usiądziemy do rozmów na ten temat.
Ile mogą potrwać przenosiny? – Moim zdaniem nawet rok – ocenia Anna Kusiak. Zwraca uwagę, że to będzie duża zmiana dla pasażerów: – Ludzie przyzwyczaili się do naszego dworca. Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież funkcjonujemy tu od wielu lat. Dla przyjeżdżających do Lublina Podzamcze to bardzo dobre miejsce. Wszędzie tu blisko, na Krakowskie Przedmieście czy Stare Miasto, do specjalistycznych szpitali, na zakupy w pobliskiej galerii handlowej. Wokół jest także wiele usług. Przez nasz dworzec przewija się również wiele młodzieży, bo blisko stąd to uczelni. Sumując, jest wiele powodów, dla których warto rozważyć kwestię utrzymania w tym miejscu dworca przesiadkowego.
Ale trzeba też pamiętać, że dla Lubelskich Dworców utrzymanie w tym miescu przewoźników to także istotne dochody dla spółki. Według wiceprezes stanowią one około połowy przychodu. Reszta to wpływy z najmu powierzchni pod usługi, w tym z targowiska przy Ruskiej.
Niektórzy mogą nie przetrwać
O przenosinach niewiele wiedzą także przewoźnicy. – Ja jestem tylko kierowcą, ale mam dobry kontakt z moim szefem. On niewiele wie na ten temat. Są jakieś informacje, ale kiedy, jak to trudno cokolwiek powiedzieć – mówi jeden z busiarzy, który jeździ na linii Kraśnik-Lublin.
Jego kolega z tej samej trasy dodaje. – Niektórzy przewoźnicy mogą zbankrutować, bo choćby na naszej trasie pasażerowie mogą się przerzucić na kolej. Bilet jest tańszy, są wszystkie ulgi – wylicza.
A pani Aneta, która codziennie dojeżdża spod Opola Lubelskiego do pracy w centrum Lublina, mówi: – Z dworca na Podzamczu mam 10 minut spacerkiem do pracy. Po przenosinach z nowego dworca będę musiała przesiąść się w MPK, a to z kolei będzie mnie więcej kosztować, bo będę musiała kupić dodatkowy bilet.
Tymczasem ZTM zapowiada, że przewoźnicy skorzystają na przenosinach do Dworca Lublin. –
Konkurencyjna będzie stawka (…) za wjazd na dworzec, która dla dworców samorządowych (a taki
status będzie miał nowy dworzec) ustalona jest na poziomie 1 zł, a w przypadku dworców dostosowanych dla osób z niepełnosprawnościami – 2 zł. Z kolei branża komercyjna nie ma limitów, a w praktyce stawki te dochodzą nawet do kilkunastu złotych – przekonuje Monika Fisz z ZTM.
A co będzie czekać na przewoźników i pasażerów na Dworcu Lublin? Jak wylicza Ratusz na prawie 3
hektarach powstaną m.in.:
122 miejsca postojowe dla autobusów i busów
53 stanowiska dla autobusów komunikacji dalekobieżnej i regionalnej,
13 stanowisk dla komunikacji miejskiej,
4 stanowiska ładowania autobusów elektrycznych,
166 miejsc postojowych w obiektach Park&Ride,
67 stanowisk postojowych w obiektach Bike&Ride,
11 stanowisk postojowych w obiektach Kiss&Ride,
około 6 km wybudowanych/przebudowanych linii trolejbusowych i autobusowych,
1,3 km ścieżek rowerowych.
W sumie im później zostanie przecięta wstęga na tym bizancjum, tym dłużej te tysiące luda podróżujących na co dzień do pracy, szkół, szpitali itd, których obecnie jeszcze busiarze dowożą do „starego” dworca położonego dogodnie w samym centrum, nie będzie musiało tracić dodatkowo godziny dziennie na dojazd z nowej „wspaniałej” lokalizacji (czy przesiąść się do prywatnych aut). A dewelo-buraczkom też przestało się już palić do „zagosP0darowania” Podzamcza wobec załamania sprzedaży kurników ynwestycyjnych.
A czy wiadomo jak będą wyglądały linie MPK po otwarciu tego dworca?
Podejrzewam, że czeka nas gruntowna przebudowa linii, aby sensownie skomunikować ten rejon z resztą miasta.
A wy naiwni dalej wierzcie w cuda na kiju odnośnie poprawy jakości lubelskiego zbiorkomu z obecnym zarządem, tam na Grygowej to czytają i tylko się wam bezczelnie śmieją. Lublin nigdy nie był miastem typowo turystycznym i otwartym na cudzoziemców zwłaszcza z zachodu Europy jak np. Kraków, więc żadnych cudów nie oczekiwać mi tu. Dlatego że zarówno w góry jak i na morze jest w ch kilometrów. Sic!