Udostępnij
Do budowy dwóch spalarni w otoczeniu ul. Metalurgicznej przymierzają się spółki Centrum Nowoczesnych Technologii oraz Kom-Eko. Pierwsza miałaby się znaleźć przy ulicy Grygowej, druga zaś przy samej granicy Lublina. Obie inwestycje są podobne, różnią się szczegółami.
Główne różnice sprowadzają się do mocy przerobowych i zaopatrzenia w paliwo, czyli odpady. Przy Grygowej miałoby być spalane 150 tys. ton odpadów rocznie, natomiast na krańcu Lublina tylko 60 tys. ton. Przekłada się to na produkcję obu spalarni w ciągu roku: pierwsza miałaby dostarczyć 140 GWh energii elektrycznej i 1,4 mln GJ energii cieplnej, druga 24 GWh i 0,4 mln GJ. Większa spalarnia planuje więc wycisnąć ponad dwa razy więcej energii elektrycznej i prawie połowę więcej ciepła z tej samej ilości odpadów. Warto tu wskazać, że Kom-Eko zakłada, że paliwo będzie miało wartość opałową tylko ok. 10 MJ/kg, gdy konkurenci zakładają, że wartość ta wyniesie 12,5 MJ/kg.
Kom-Eko jasno wskazuje, że planuje palić wyłącznie odpadami z Lublina. Paliwem miałyby być tzw. RDF – odpady przeznaczone do wykorzystania jako paliwo. Te już powstają z odpadów zmieszanych w instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania (MBP) zlokalizowanej tuż obok planowanej spalarni. Spółka w tym zakresie rozważa wręcz transport tego paliwa na taśmociągach pomiędzy istniejącym budynkiem MBP a planowanym budynkiem spalarni. Aktualnie RDF z Kom-Eko wysyłane jest do cementowni w Chełmie do spalenia.
Jakiego pochodzenia odpady zasilą drugą spalarnię? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że źródłem paliwa nie będą tylko RDF z MBP, ale także odpady nienadające się do przetworzenia z recyklingu.
Same zalety i pełna ekologia wg inwestorów
Centrum Nowoczesnych Technologii na swojej stronie internetowej wymienia zalety nowego źródła energii. Ma być to tańsze źródło energii. Ma być to źródło niskoemisyjne, ograniczające zanieczyszczenie powietrza. Rozwiązanie problemu odpadów nienadających się do recyklingu. Jest to także element rządowej Strategii dla ciepłownictwa do 2030 r., z perspektywą do 2040 r. Mieszkańcy mieliby zyskać niższe koszty zagospodarowania odpadów. Wady? Tych inwestor nie wymienia.
Jak mają działać instalacje? Obie instalacje mają spalać odpady w 850 st. C na paleniskach rusztowych oraz filtrować spaliny z wykorzystaniem podobnej technologii. Kwaśne gazy będą usuwane z wykorzystaniem wapnia, dioksyny, furany i metale ciężkie z użyciem węgla aktywnego, a tlenki azotu przy użyciu wody amoniakalnej. Pyły będą wyłapywane na filtrach workowych.
Emisje? Zgodne z prawem. Szkopuł w tym, że te odnoszą się wyłącznie do m sześc. emisji. Ile jej będzie w sumie? Tego Kom-Eko nie podało. Z tym problemu nie miało Centrum Nowoczesnych Technologii, które wskazuje, że będzie emitować 130 tys. m sześc. spalin… Na godzinę! Po przeliczeniu tego na wartości roczne wychodzi, że większa spalarnia będzie emitować każdego roku do atmosfery:
– 24 kg rtęci rocznie – tyle ile było w 24 tys. termometrów rtęciowych, których pozbyliśmy się ponad 10 lat temu, bo zbicie choćby jednego w domu było niebezpieczne,
– 100 kg ołowiu, którego szkodliwość spowodowała, że już od ponad 15 lat na stacjach paliw nie uświadczymy poczciwej etyliny94, a wyłącznie benzynę bezołowiową,
– 6 ton pyłów PM2,5 i PM10, które każdego roku w sezonie grzewczym sprawiają, że Lublin ma swój wędzony klimat.
To tylko krótki wyciąg z długiej listy, na której znajduje się jeszcze wiele metali ciężkich. Można zakładać, że emisje Kom-Eko będą 2,5 raza mniejsze.
Niestety spalarnie odpadów nie eliminują całkowicie problemu odpadów. Poza tym, co pójdzie kominem, pozostają jeszcze odpady bardziej przyziemne. Z każdej tony odpadów powstaje 280 kg żużla, który może być wykorzystany np. przy budowie dróg i 50 kg pyłów z filtrów workowych, które trzeba deponować na specjalnym składowisku.
Nie do końca prawda wg autorów?
Autorzy raportu oddziaływania na środowisko dla większej spalarni wskazują, że inwestycja wcale nie polepszy stanu środowiska. W podsumowaniu raportu wskazano: „W przypadku niepodejmowania przedsięwzięcia nie nastąpi bezpośrednie pogorszenie jakości środowiska”. To jeszcze nic, bo kilka wierszy później autorzy raportu są jeszcze bardziej szczerzy: „Niezrealizowanie przedsięwzięcia pozwoli uniknąć uciążliwości dla środowiska, wynikających z budowy i eksploatacji nowej linii termicznego przekształcania odpadów”.
Na podobną szczerość nie odważyli się autorzy Karty Informacyjnej Przedsięwzięcia mniejszej spalarni. Ci wskazali na same zalety, m.in. zmniejszenie zużycia paliw kopalnych poprzez odzysk energii z odpadów czy zwiększenie efektywności gospodarki odpadowej poprzez ograniczenie ilości składowanych odpadów.
Co na to Unia?
Polityka unijna nakazuje coraz bardziej restrykcyjne podejście do śmieci. To już nie odpady, a surowiec. Powinniśmy do nich stosować zasadę 4R: Refuse – Odrzuć, Reduce – Zmniejsz, Reuse – Użyj ponownie, Recycle – Odzyskaj. Powoli zmierzamy w stronę gospodarki obiegu zamkniętego eliminującej odpady. Sprzyja temu rozszerzona odpowiedzialność producentów opakowań, nakładająca na nich coraz większe obowiązki w zakresie recyklingu opakowań.
Dopiero gdy z odpadami nie można nic zrobić, można je składować. Albo spalić. Docelowo w 2035 roku w Polsce minimum 65% odpadów komunalnych będzie trzeba poddać recyklingowi, a maksimum 10% będzie można przekazać na wysypisko. Dla spalarni pozostaje ewentualnie 25%… Szkopuł w tym, skąd wtedy wziąć odpady dla spalarni? Dziś Lublin produkuje 150 tys. ton śmieci. Dokładnie tyle, ile może przyjąć większa z projektowanych spalarni. Ale tylko czwarta część tych odpadów będzie mogła być w niej spalona. Skąd wziąć resztę?
Aktualnie w Polsce mamy 9 spalarni odpadów i 9 instalacji do spalania odpadów w cementowniach. Łączne moce przerobowe tych instalacji to ok. 4,4 mln ton. W projekcie Strategii dla ciepłownictwa do 2030 r. z perspektywą do 2040 r. zapisano: „Strumień niezagospodarowanych, palnych odpadów komunalnych, nie nadających się do recyklingu będzie wynosił w roku 2034 ok. 1,5-1,8 mln t rocznie”. Inaczej mówiąc: moce dzisiejszych spalarni zabezpieczają przyszłe potrzeby Polski z nadwyżką. Czy odpady trzeba będzie sprowadzać zza granicy?
Z sytuacją konieczności sprowadzania odpadów zza granicy boryka się Dania, która ma… za dużo spalarni, a za mało śmieci. Efekt? Ok. 30% z nich planuje się zamknąć, ale dopiero gdy zwrócą się koszty ich budowy! Pytanie czy Lublin chce być spalarnią Europy?
Do tego dochodzi kwestia emisji dwutlenku węgla. Polityka europejska zmierza do tego, aby coraz więcej podmiotów musiało płacić za emisję w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji ETS. Dziś ETS objęte są m.in. elektrownie węglowe. Coraz głośniej mówi się o objęciu nimi także spalarni śmieci. Wtedy obiecywana tania energia wcale nie będzie taka tania.
Może więc żadna spalarnia nie jest nam potrzebna?
Z dokumentacją spalarni KOM-EKO można się zapoznać tutaj, a Centrum Nowoczesnych Technologii tutaj.
Chwilowy biznes na którym ktoś zarobi mega kasę a my się będziemy truć. Za 10 lat ludzie się obudzą że nie chcą już być truci odpadami z Europy. Nikt nie rozumie że opłacalność ze spalania śmieci bierze się stąd że nikt nie chce śmieci. Jak nagle wszyscy fajni biznesmeni zaczną spalać to się okaże że to nie opłacalne bo śmieci będą droższe od węgla. A węgla oczywiście nie będzie bo Niemcy nam zamkną kopalnie cobtsmy sobie trochę śmieci od nich kupili od taki biznes dla sprytnego Polaka i biednego Niemca.
Nadmieniam że te pyły i toksyny latem pójdą na Lublin bo takie są wiatry a okna otwarte,rtęć, ołów, niema się jak chronić wszystko trafi do płuc, przecież to my powinniśmy decydować czy chcemy trucicieli pod naszym domem czy niech trują pod swoim
Wędzony klimat to jest na osiedlach domów jednorodzinnych o czym łatwo się przekonać w mroźniejsze dni a najbardziej noce.
Jednego nie rozumiem: spalarnia różnych śmieci może być zdaniem ekologów ekologiczna, natomiast elektrownie spalają e tylko jeden todzaj paliwa jakim jest węgiel – to już bardzo szkodliwe. Spalanie da się „od filtrować”, ale już elektrowni węglowych nie. Nie widzicie tutaj jakiejś sprzeczności?
[…] Czy Lublin potrzebuje dwóch spalarni odpadów? […]
Na osiedlach domków jednorodzinnych mimo że jest dostęp do gazu wielu pali węglem i czym popadnie.Wszyscy mówią o poziomie pyłów zawieszonych,natomiast nikt nie mówi o smrodzie z palonego węgla który jest bardzo uciążliwy.Niska i gęsta zabudowa powinna zabraniać opalania węglem
Wszędzie zielony ład !!!! a w Lublinie interesy Żuka czyli deweloperka palenie śmieci i Smród proponuję w Jakubowicach zrobić tam gdzie nasz prezydent mieszka jemu pod nosem !!! Interesy to się liczy
Jako mieszkanka Lublina jestem przeciwna budowie spalarni. Żałuję że głosowałam na p. Żuka. Ten pan zdradza swoich mieszkańców. Sprzedaje ich zdrowie i życie, nie biorąc ich zdaniami pod uwagę. Wstyd i hańba.
[…] Czy Lublin potrzebuje dwóch spalarni odpadów? Zamość i Kraśnik. Tu sejmik widzi nowe spalarnie śmieci Czy zapłacimy o 36 proc. więcej za śmieci? Spółdzielnie poszły do sądu, ale miasto obstaje przy swoim […]