5 minuty czytania • 15.01.2025 08:01
Czwartek, 8 rano. Górnik rozpoczyna głodówkę. „W obronie Bogdanki”
Udostępnij
– Bogdanka nie pasuje do planu nierentownych kopalń, które trzeba zamykać. Dlatego trzeba ja osłabić, wydrenować i doprowadzić, pogorszyć jej stan – mówi górnik, który w czwartek zaczyna protest głodowy.
Jarosław Niemiec, elektromonter w LW Bogdanka i przewodniczący związku zawodowego „Przeróbka” przyjdzie rano do związkowego biura i rozpocznie protest głodowy. Jak zapowiada, będzie on trwał do skutku, czyli do spełnienia stawianych przez górników postulatów.
– Wiadomo, że nie wszyscy możemy jednocześnie urządzać głodówkę, bo mamy też inne zadania do wykonania. Z pozostałymi związkami podzieliśmy się i na pewno protest głodowy nie będzie naszą jedyną akcją – mówi nam Jarosław Niemiec, który swój protest rozpocznie w czwartek, 16 stycznia. Będzie jedyną osobą, która w ten sposób wyrazi swój sprzeciw.
Na 28 stycznia zostało zwołane (a potem odwołane) Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie LW Bogdanka. Zgodnie z planem posiedzenia miało dojść do zmiany statutu spółki w wyniku czego wszelkie decyzje w sprawie kopalni pod Łęczną będą zapadały w Poznaniu, gdzie mieści się centrala grupy Enea. Związkowcy boją się, że wówczas „kopalnia utraci autonomię i niezależność”.
„Konsekwencją działań (…) może być utrata zdolności produkcyjnych i tragedia blisko 8 tysięcy pracowników, ich rodzin i regionu. Nie musimy przypominać, że Bogdanka to największa spółka na Lubelszczyźnie, największy pracodawca dzielący się swoimi efektami z lokalną społecznością (darowizny, sponsoring kultury i sportu). Trudno jest w naszym regionie znaleźć alternatywne miejsca pracy” – piszą we wspólnym wystąpieniu cztery związki zawodowe: ZZG w Polsce, „Solidarność”, „Kadra” i „Przeróbka”.

Co Jacek Sasin obiecał górnikom
Najbardziej rentowną polską kopalnię węgla kamiennego niemal każda władza urządzała po swojemu. W 2010 roku zaczęła się giełdowa prywatyzacja, żeby po pięciu latach większościowy pakiet akcji kupiła hurtowo państwowa grupa Enea. Za pojedynczy walor zapłaciła 67,39 zł, co daje łączną wartość transakcji na poziomie 1,48 mld złotych. Finał jest taki, że LW Bogdanka jest teraz częścią grupy Enea (ma 64,57 proc. akcji), ale zachowuje dużą niezależność.

Rząd PiS postanowił oddzielić branżę energetyczną od wydobywczej. Skutkiem takiej decyzji była konieczność pozbycia się przez Enea udziałów LW Bogdanka. Kupiec był jeden – Skarb Państwa. Latem 2023 roku Ministerstwo Aktywów Państwowych porozumiało się w tej sprawie z energetyczną grupą. Do transakcji ostatecznie nie doszło, ale pewne uzgodnienia zawarto – w tzw. umowie społecznej z górniczymi związkami.
– Po przejęciu przez Skarb Państwa spółki Lubelski Węgiel Bogdanka jej pracownicy otrzymają gwarancje zatrudnienia, a w przypadku gdy – w związku z transformacją energetyczną – konieczna będzie redukcja zatrudnienia – gwarancje odpraw i płatnych urlopów górniczych – mówił w sierpniu 2023 roku Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. W kopani pod Łęczną węgiel planowano kopać do 2049 roku.
Ale nie tylko węgiel. Ze długofalowej strategii LW Bogdanka wynikało, że kopalnia węgla przekształci się w „multisurowcową” spółkę, która w 20 lokalizacjach w całej Polsce będzie wydobywać 11 różnych surowców: sole potasowe-magnezowe, węgiel koksujący, bursztyn, metale ziem rzadkich, fosforyty, gips, ferrolity, złoto, cynk, ołów, molibden, wolfram, miedź i uran.
Szybszy koniec?
Górnicy protestują dziś nie tylko dlatego, że najważniejsze decyzje dotyczące ich kopalni mają zapadać w Poznaniu. Nie chcą też zmiany ustalonych za czasów PiS planów i harmonogramów wydobycia węgla. Związkowcy biją na alarm, że Enea przejmując zarządzanie Bogdanką szybko zacznie zmniejszać wydobycie. Ich zdaniem nawet o połowę do 2030 roku, co może oznaczać zwolnienia i szybsze wygaszenie kopalni.
– Bogdanka za cholerę nie pasuje do planu nierentownych kopalń, które trzeba zamykać. Dlatego trzeba ja osłabić, wydrenować i doprowadzić, pogorszyć jej stan – przekonuje górnik Jarosław Niemiec. I podkreśla, że jak dotąd nie udało się związkowcom z nikim decyzyjnym usiąść do stołu. Choć rozmowy miały się rozpocząć już dawno.
– 10 września 2024 roku protestowaliśmy w Warszawie. Wówczas wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki umówił się z nami na rozmowy na październik, potem przełożył termin na listopad a następnie na jeszcze później. Minęło już kilka miesięcy i żadnego terminu nie ma. Nie ma z kim rozmawiać – narzeka szef „Przeróbki”.

Magdalena Filipek-Sobczak, posłanka PiS, razem z innymi parlamentarzystami z Lubelszczyzny w poniedziałek spotkała się z górnikami. – Obawiam się, że decyzja została tylko przesunięta w czasie. Prezes grupy Enea dowiedział się, że związkowcy się zmobilizowali, że odbyło się nasze spotkanie i dlatego decyzje o ubezwłasnowolnieniu Bogdanki nie zapadnie 28 stycznia, ale później – mówi.
Niewykluczone, że powstanie specjalny zespół parlamentarny w obronie kopalni. Taką propozycję wysunął Bartłomiej Pejo, poseł Konfederacji. Zdaniem parlamentarzystki PiS największy ciężar przekonania rządu do zmiany planów spadnie na posłów koalicji rządzącej. – To oni muszą naciskać czy na ministra aktywów państwowych i na samego premiera. Na spotkaniu uznaliśmy, że nikogo z nas nie trzeba przekonywać, że Bogdanka jest dla regionu strategiczna – dodaje Filipek-Sobczak.
– Tu nie chodzi o stawanie na barykadach i walkę o to, by dalej wydobywać węgiel. O tym w ogóle nie ma mowy. Następuje transformacja energetyczna i wszyscy musimy sobie z tego zdawać sprawę. Ale nie powinno się szukać wrogów i stawiać kontry między Eneą a Bogdanką. Chodzi o to, by transformacja odbyła się w sposób odpowiedzialny i przemyślany – mówi poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Bojarski.
I tłumaczy, że niepokoje załogi biorą się z nowej strategii Enea, w której zawarto węglowe (mniejsze niż obecnie) potrzeby grupy do 2035 roku. Ale nie musi to oznaczać, że Bogdanka po tym czasie ma zostać zamknięta i nie może „realizować wydobycia węgla na inne rynki”.
Bogdanka chwali się zyskami
Lubelska kopalnia produkuje węgiel dla energetyki, a głównymi odbiorcami są elektrownie grupy Enea. „Grupa w całym 2023 roku osiągnęła rekordowy zysk netto w wysokości 687,1 mln zł. To o 391 procent więcej, niż zysk z 2022 roku. Jest też wstępny plan produkcyjny na 2024 rok, który zakłada wydobycie ok. 9 mln ton węgla handlowego” – chwaliła się górnicza spółka wiosną ub. r.
Na zdjęciu: LW Bogdanka – w całej grupie górniczej pracuje około 8 tysięcy osób. Do tego trzeba doliczyć zatrudnionych w firmach współpracujących z kopalnią (Fot. LW Bogdanka)
Górnicy podziękujcie wyszczekanej posłance z Lublina z żółtym warkoczem co sama uciekła do Brukseli.
A PO nas choćby POtop.
Ciekawe, wieści z za Odry niosą, że ekologiczny zielony kraj uruchomił wszystkie elektrociepłownie zasilane węglem. A nas zmuszają do zamykania kopalń? Może dlatego że wyprzedali nam swoje elektro turbiny i stare elektro auta i pompy ciepła kazali zamontować.
To ciekawe z tym wygaszaniem, bo jeszcze niedawno ludzie z szajki lyberałowej (w tym zwłaszcza jeden taki myszowaty w okularach, zresztą dobry K0lega Dewelo-Duce) próbowali sprzedać pobliskie złoża cfaniakom z Antypodów.
Czy antypodziarze faktycznie chcieli otworzyć nową kopalnię, czy raczej od początku w tej grze chodziło o ugranie odszkodowania w „arbitrażu”?
Jedno jest pewne – w DNA lyberałów P0grobowców A. Rand od zawsze wpisana jest nienawiść do „ryli” – chyba ostatniej grupy zawodowej w Bulandii, która potrafi walczyć o swoje prawa.
Europosłanki wcisło nie ma i nie będzie ona się zajmować tematem kopalni bo tak się zmęczyła wyrażając oburzenie że minister nie da pieniędzy na stadion żużlowy i to jest jej podstawowe działanie