Udostępnij
Antykwariat prowadzi od blisko 30 lat. Krakowskie Przedmieście 41 to już czwarta lokalizacja, ale jedno pozostało niezmienne: miłość do książek.
- Czy antykwariat do dobry pomysł na biznes?
Katarzyna Dardzińska: Na biznes nie, ale na życie tak. Zwłaszcza jeśli kocha się książki i chce się przebywać w ich otoczeniu. Prowadzenie antykwariatu w obecnych czasach to wiele wyrzeczeń i skromne życie. Cała branża księgarska przeżywa kryzys. Czytałam ostatnio, że co tydzień gdzieś w Polsce zamyka się jedna księgarnia.
- Jak to się w pani przypadku zaczęło?
– Początki samego antykwariatu to lata 90. i Lubelskie Centrum Książki na Krakowskim Przedmieściu. Prywatyzowano wówczas wydawnictwa i na rynku było bardzo dużo taniej książki. To były porządnie wydane pozycje, skarby jeszcze z lat 50. i 60, wyciągnięte z magazynów. Kupowało się je za grosze i za grosze sprzedawało, ale w dużych ilościach. Z czasem – w odpowiedzi na potrzeby klientów – otwarto salę z antykwariatem. Potem były różne koleje losu i różne lokalizacje: krótki epizod na Ewangelickiej, na Wieniawskiej, na Jasnej, a od ponad trzech lat przy Krakowskim Przedmieściu 41.
- Antykwariat był planem na życie?
– Moja droga zawodowa miała być inna. Planowałam zostać sławnym terapeutą uzależnień i miałam ambicję być drugim Markiem Kotańskim, ale niestety nie wyszło.
- Wyszła terapia książką…
– Tak, to też jest coś.
- Jakich książek ludzie najczęściej szukają? Gdyby pani zechciała stworzyć listę bestsellerów.
– Klientów jest mało, ale sprzedają się pozycje praktycznie z każdego działu. Mam stałych klientów, którzy kupują książki historyczne i to nie tylko na te wydawane współcześnie, ale także z lat 70. i 80. Zainteresowaniem cieszy się literatura piękna i – co może zadziwiać kontekście współczesnej polityki – klasyka rosyjska. Dostojewski, Tołstoj czy Bułhakow cały czas się sprzedają.


- A są tacy, którzy szukają książek z czasów swojego dzieciństwa?
– Taki trend również jest, bo z książkami jest tak samo jak z piosenkami: najładniejsze są te, które już słyszeliśmy. Ludzie kompletują biblioteki z sentymentu i szukają książek z czasów swojej młodości z „Elementarzem” Falskiego na czele. Wychodzą wprawdzie reprinty, ale oryginały cały czas są w cenie.
- Jeśli ludzie przynoszą do antykwariatu książki to zazwyczaj są to pojedyncze sztuki, czy całe księgozbiory?
– Preferuję, żeby to było chociaż kilka książek. Czasem oczywiście zdarza się, że dostaję ich całe kartony. Przyczyny są różne: ktoś umarł, ktoś się przeprowadza, ktoś odziedziczył książki po kimś.
- Najcenniejsza książka, jaka trafiła w pani ręce?
– Najdroższą książką, którą mam aktualnie w ofercie jest „Atlas Geograficzny”. Dość rzadka pozycja wydana w 1904 r., w stanie idealnym.
- Cena?
– Wyjściowa to 2 tys. zł, ale do negocjacji.

- Zdarzyło się pani znaleźć w książce coś szczególnie ciekawego?
– Pamiętam dostawę sprzed lat, od kolekcjonerki, bibliofilki lubelskiej. W większości książek były autografy i to czyje! Umberto Eco, Miłosz, Szymborska. Do tej pory mam na regałach sporo ukrytych książek z autografami.
- Kupiłem tu kiedyś kilka książek Adama Michnika. Wszystkie były z autografem autora.
– Podejrzewam, że to było właśnie z tego księgozbioru.
- Co jeszcze znajduje pani w książkach?
– Oczywiście zakładki. Zaczęłam je zresztą zbierać i mam już całą kolekcję – kilkaset sztuk. Są przeróżne: od współczesnych, przez PRL-owskie, po przedwojenne. Z materiału, z tektury, z plastiku.
- Jaka przyszłość rysuje się przed tym miejscem?
– W swojej miłości do książek i naiwności życiowej mam nadzieję, że antykwariat będzie miejscem, do którego ludzie będą wracać. Być może będziemy głodować i się zadłużać, bo, świat się komputeryzuje, a to zabija księgarnie, sztuczna inteligencja zagraża zaś autorom. Jednak moim zdaniem produkty sztucznej inteligencji są wygładzone, nie mają uczuć – ani dobrych ani złych. Do mojego antykwariatu przychodzą młodzi ludzie. To w nich widzę przyszłość.
Na zdjęciu: Katarzyna Dardzińska prowadzi antykwariat przy ul. Krakowskie Przedmieście 41 (Fot. M. Dybaczewski)

Artykuł powstał w ramach projektu „Samorząd w rękach Seniorów”, dofinansowanego ze środków Programu Wieloletniego na rzecz Osób Starszych „Aktywni+” na lata 2021–2025, edycja 2024
Szacun dla takich ludzi!
Kasiu, jesteś moja idolka w miłości do tego czym sie zajmujesz. Mam nadzieje, ze będziesz trwać w swojej pasji i pomyśle na życie tak długo jak będziesz chciała. Wszystkiego dobrego.
Kto pamięta legendarny Antykwariat prowadzony przez dziesięciolecia przez śp. Pana Osiaka na ul. Peowiaków zaraz za kinem Wyzwolenie ?
Dobrze że są takie miejsca i tacy ludzie.