Wesprzyj Kontakt

4 minuty czytania  •  29.12.2024 14:00

Co tydzień pada jedna księgarnia. A ten antykwariat trwa

Udostępnij

Antykwariat prowadzi od blisko 30 lat. Krakowskie Przedmieście 41 to już czwarta lokalizacja, ale jedno pozostało niezmienne: miłość do książek.

  • Czy antykwariat do dobry pomysł na biznes?

Katarzyna Dardzińska: Na biznes nie, ale na życie tak. Zwłaszcza jeśli kocha się książki i chce się przebywać w ich otoczeniu. Prowadzenie antykwariatu w obecnych czasach to wiele wyrzeczeń i skromne życie. Cała branża księgarska przeżywa kryzys. Czytałam ostatnio, że co tydzień gdzieś w Polsce zamyka się jedna księgarnia.

  • Jak to się w pani przypadku zaczęło?

– Początki samego antykwariatu to lata 90. i Lubelskie Centrum Książki na Krakowskim Przedmieściu. Prywatyzowano wówczas wydawnictwa i na rynku było bardzo dużo taniej książki. To były porządnie wydane pozycje, skarby jeszcze z lat 50. i 60, wyciągnięte z magazynów. Kupowało się je za grosze i za grosze sprzedawało, ale w dużych ilościach. Z czasem – w odpowiedzi na potrzeby klientów – otwarto salę z antykwariatem. Potem były różne koleje losu i różne lokalizacje: krótki epizod na Ewangelickiej, na Wieniawskiej, na Jasnej, a od ponad trzech lat przy Krakowskim Przedmieściu 41.

  • Antykwariat był planem na życie?

– Moja droga zawodowa miała być inna. Planowałam zostać sławnym terapeutą uzależnień i miałam ambicję być drugim Markiem Kotańskim, ale niestety nie wyszło.

  • Wyszła terapia książką…

– Tak, to też jest coś.

  • Jakich książek ludzie najczęściej szukają? Gdyby pani zechciała stworzyć listę bestsellerów.

– Klientów jest mało, ale sprzedają się pozycje praktycznie z każdego działu. Mam stałych klientów, którzy kupują książki historyczne i to nie tylko na te wydawane współcześnie, ale także z lat 70. i 80. Zainteresowaniem cieszy się literatura piękna i – co może zadziwiać kontekście współczesnej polityki – klasyka rosyjska. Dostojewski, Tołstoj czy Bułhakow cały czas się sprzedają.

  • A są tacy, którzy szukają książek z czasów swojego dzieciństwa?

– Taki trend również jest, bo z książkami jest tak samo jak z piosenkami: najładniejsze są te, które już słyszeliśmy. Ludzie kompletują biblioteki z sentymentu i szukają książek z czasów swojej młodości z „Elementarzem” Falskiego na czele. Wychodzą wprawdzie reprinty, ale oryginały cały czas są w cenie.

  • Jeśli ludzie przynoszą do antykwariatu książki to zazwyczaj są to pojedyncze sztuki, czy całe księgozbiory?

– Preferuję, żeby to było chociaż kilka książek. Czasem oczywiście zdarza się, że dostaję ich całe kartony. Przyczyny są różne: ktoś umarł, ktoś się przeprowadza, ktoś odziedziczył książki po kimś.

  • Najcenniejsza książka, jaka trafiła w pani ręce?

– Najdroższą książką, którą mam aktualnie w ofercie jest „Atlas Geograficzny”. Dość rzadka pozycja wydana w 1904 r., w stanie idealnym.

  • Cena?

– Wyjściowa to 2 tys. zł, ale do negocjacji.

  • Zdarzyło się pani  znaleźć w książce coś szczególnie ciekawego?

– Pamiętam dostawę sprzed lat, od kolekcjonerki, bibliofilki lubelskiej. W większości książek były autografy i to czyje! Umberto Eco, Miłosz, Szymborska. Do tej pory mam na regałach sporo ukrytych książek z autografami.

  • Kupiłem tu kiedyś kilka książek Adama Michnika. Wszystkie były z autografem autora.

– Podejrzewam, że to było właśnie z tego księgozbioru.

  • Co jeszcze znajduje pani w książkach?

– Oczywiście zakładki. Zaczęłam je zresztą zbierać i mam już całą kolekcję – kilkaset sztuk. Są przeróżne: od współczesnych, przez PRL-owskie, po przedwojenne.  Z materiału, z tektury, z plastiku.

  • Jaka przyszłość rysuje się przed tym miejscem?

– W swojej miłości do książek i naiwności życiowej mam nadzieję, że antykwariat będzie miejscem, do którego ludzie będą wracać. Być może będziemy głodować i się zadłużać, bo, świat się komputeryzuje, a to zabija księgarnie, sztuczna inteligencja zagraża zaś autorom. Jednak moim zdaniem produkty sztucznej inteligencji są wygładzone, nie mają uczuć – ani dobrych ani złych. Do mojego antykwariatu przychodzą młodzi ludzie. To w nich widzę przyszłość.

Na zdjęciu: Katarzyna Dardzińska prowadzi antykwariat przy ul. Krakowskie Przedmieście 41 (Fot. M. Dybaczewski)

Aktywni+ logo

Artykuł powstał w ramach projektu „Samorząd w rękach Seniorów”, dofinansowanego ze środków Programu Wieloletniego na rzecz Osób Starszych „Aktywni+” na lata 2021–2025, edycja 2024

4 odpowiedzi na “Co tydzień pada jedna księgarnia. A ten antykwariat trwa”

  1. Adi8454 pisze:

    Szacun dla takich ludzi!

  2. Iwona pisze:

    Kasiu, jesteś moja idolka w miłości do tego czym sie zajmujesz. Mam nadzieje, ze będziesz trwać w swojej pasji i pomyśle na życie tak długo jak będziesz chciała. Wszystkiego dobrego.

  3. Mieszkańcy Czechowa pisze:

    Kto pamięta legendarny Antykwariat prowadzony przez dziesięciolecia przez śp. Pana Osiaka na ul. Peowiaków zaraz za kinem Wyzwolenie ?

  4. Lubelak pisze:

    Dobrze że są takie miejsca i tacy ludzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *