5 minuty czytania • 15.03.2025 13:37
Ciszej nad deptakiem i Starym Miastem. Radni PiS chcą ograniczenia hałasu z barów i ogródków
Udostępnij
Zakaz emisji głośnej muzyki miałby obowiązywać w Śródmieściu i na Starym Mieście od godz. 22 do godz. 8. Nie chodzi jedynie o zewnętrzne głośniki, ale też hałas dochodzący z wnętrza lokali. Sąsiedzi barów się cieszą, restauratorzy zapowiadają protest.
– Na 100, na 1000 proc. popieram – poprawia się po chwili Ewa Bembel, mieszkanka deptaka, kiedy pytamy ją o opinię na temat projektu uchwały o ograniczeniu hałasu w centrum Lublina. Od lat na własnej skórze doświadcza, co znaczy mieć okna wychodzące na działające na Krakowskim Przedmieściu bary.
– Projekt jest napisany tak ogólnie, że jeśli wejdzie w życie, to wykazując złą wolę urzędnicy mogą doprowadzić do zamknięcia lokali gastronomicznych, które działają w śródmieściu od kilkunastu lat – to z kolei głos jednego z menedżerów popularnego klubu.
Żeby ludzie mogli się wyspać
Projekt uchwały o „ograniczeniu czasu funkcjonowania instalacji lub korzystania z urządzeń,
z których emitowany hałas może negatywnie oddziaływać na środowisko, na terenie Śródmieścia
oraz Starego Miasta” przygotowało czworo radnych opozycyjnego klubu PiS: Justyna Budzyńska, Elżbieta Boczkowska, Marcin Jakóbczyk i Piotr Popiel. Trafi na obrady najbliższej sesji Rady Miasta – w czwartek, 20 marca.
– Celem uchwały jest poprawa jakości życia mieszkańców dzielnic Stare Miasto oraz Śródmieście
i ograniczenie hałasu nocnego, który może negatywnie wpływać na sen i zdrowie – piszą radni w uzasadnieniu projektu. Jak zaznaczają, o takie rozwiązania od dłuższego czasu upominali się mieszkańcy tych dzielnic oraz członkowie rad dzielnic. Przywołują przykład Gdańska (zresztą projekt lubelskiej uchwały jest praktycznie kalką tej przyjętej przez tamtejszych radnych w 2022 roku).
Radny Marcin Jakóbczyk, inicjator uchwały, podkreśla, że ma ona przede wszystkim ograniczyć hałas w okresie letnim. – Wówczas jest on rzeczywiście intensywny, szczególnie na Starym Mieście. Przede wszystkim od piątku do niedzieli, a to jest ten moment, kiedy człowiek najbardziej chce się wyspać. A jeżeli cały czas jest głośno, to ja naprawdę jestem w stanie uwierzyć, że jest to uciążliwe.
Zgodnie z propozycją radnych ograniczenie emisji hałasu w godz. 22-8 ma dotyczyć:
- 1) dyskotek, imprez tanecznych;
- 2) koncertów, występów, festynów lub innych imprez prowadzonych m.in. przy użyciu urządzeń
- oraz instalacji wzmacniających dźwięk celem odtwarzaniu muzyki oraz utworów muzycznych;
- 3) promocji przy użyciu reklam mobilnych (przenośnych, obwoźnych);
- 4) działalności w salonach gier i rozrywki, klubach nocnych;
- 5) działalności gastronomicznej;
- 6) pokazów z użyciem pirotechniki widowiskowej profesjonalnej oraz amatorskiej.
Od zakazu mają być wyjątki. Ograniczenia nie dotyczyłyby lokali, które są odpowiednio zabezpieczone przed emisją hałasu na zewnątrz oraz wydarzeń organizowanych przez jednostki organizacyjne gminy. Pewną furtką jest zapis mówiący o tym, że zakaz nie dotyczyłby osób fizycznych i innych podmiotów, które dostałyby stosowne pozwolenie. Ograniczenie nie działałoby w sylwestra i Nowy Rok. Pełną treść projektu uchwały zamieszczamy poniżej.
halasMieszkańcy kontra restauratorzy
Pani Anna, którą spotykamy na Rynku Starego Miasta, nie ma wątpliwości, że problem hałasu trzeba rozwiązać. – Jak na placu Litewskim jest jakaś impreza, to ja na Narutowicza słyszę to na balkonie. A przecież jest cisza nocna, czy może jej jednak nie ma? – zastanawia się w drodze do klasztoru oo. Dominikanów.
Z ograniczenia proponowanego przez radnych cieszy się Ewa Bembel, która mieszka przy deptaku, a jej okna wychodzą na popularny klub Ostro, z którym – jak przyznaje – od lat toczy batalię właśnie o hałas. – Oni mają tak głośno ustawioną muzykę, że nawet przy zamkniętych drzwiach i oknach bardzo słychać to dudnienie. A tym bardziej jest to odczuwalne, jak ludzie wchodzą czy wychodzą: to jest taka potężna fala uderzeniowa dźwięku – opisuje.
Gdy pytamy, czy widzi jakieś rozwiązanie, by pogodzić mieszkańców i przedsiębiorców, którzy prowadząc kluby i restauracje zarabiają na życie, zatrudniają ludzi, mówi: – Tak, ściszyć muzykę.
Wywołany do tablicy Marcin Polański, właściciel Ostro i jednocześnie wiceprezes Stowarzyszenia Restauratorów Śródmieścia, już na wstępie zaznacza: – Ta pani przegrała z nami cztery procesy. I tu nie chodzi tak naprawdę o głośną muzykę, tylko o konkretny interes jednego przedsiębiorcy, który chce nas po prostu wygryźć z kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu.
Polański twierdzi, że problem hałasu na deptaku został rozwiązany kilka lat temu. – Usunęliśmy wtedy zewnętrze głośniki – mówi. W jego ocenie na deptaku jest „cisza bezwarunkowa„, a problem dotyczy przede wszystkim Starego Miasta.
Polański nie ma też złudzeń, co się stanie z projektem uchwały przygotowanym przez radnych: – Jest tak ogólny, obarczony tyloma wadami prawnymi, że on nie ma szans, żeby przeszedł. A nawet jeżeli przejdzie, to będziemy się odwoływać do sądu – zapowiada. Przyznaje, że rozmawiał już o tej sprawie z kilkoma restauratorami z centrum miasta.
Restaurator: Ale jak to mierzyć?
Jeden z menadżerów klubu w centrum Lublina, w branży od kilkunastu lat, zwraca uwagę na nieprecyzyjne zapisy w propozycji radnych PiS: – W projekcie pada stwierdzenie o „hałasie negatywnie wpływającym na środowisko” – ale brak jakiejkolwiek metodologii sprawdzania owego negatywnego wpływu dźwięku emitowanego w lokalu. Nie ma słowa o decybelach, o formach pomiaru. Czyli co? Pani X z urzędu stwierdzi, że jest jej za głośno i kasujemy głośnik albo zamykamy lokal? – pyta.
Radny Jakóbczyk twierdzi, że w przypadku zewnętrznych źródeł dźwięku sprawa jest jasna. – Chodzi o to, żeby jednak tego nagłośnienia nie było, oprócz wyjątków wymienionych w projekcie – wyjaśnia. Pytany o to, w jaki sposób ma być mierzony poziom hałasu dobywającego się z wnętrza klubów czy dyskotek, mówi: – To może być rzeczywiście utrudnione. Ale na razie niech może uchwała, wzorem innych miast wojewódzkich, zacznie działać. Później trzeba pracować nad jakimiś zmianami doprecyzowującymi.
Na zdjęciu: Radni PiS, którzy proponują uchwałę ograniczającą hałas na Starym Mieście i w Śródmieściu, przyznają, że skłoniły ich do tego skargi mieszkańców i opinie rad dzielnic. Fot. Krzysztof Wiejak
Pomóż i wpieraj Jawny Lublin
nr konta: 71 1090 2590 0000 0001 4947 2615
zostań patronem: patronite.pl/jawnylublin
szybki przelew: jawnylublin.pl/wplacam
paypal: [email protected]
1,5% podatku: KRS 0000428743
Karczmarzom i właścicielom chlejni potańcówkowych, w których Ludzie z Lekko Wypchanymi Portfelami wyrywają studenciary do chędożenia w pobliskich garsonierach, nikt nie podskoczy tak, jak nikt nie podskoczy dewelo-burakom, ponieważ oni są również częścią r0zw0ju i mają nad sobą parasol ochronny trzymany przez R0zwijacza z Jakubowic.
W ramach Programu Czyszczenia Śródmieścia z Elementu NieP0żądanego, „plebs” w ogóle nie powinien znajdować się tam, gdzie przeszkadza on w kręceniu geszeftów, a w najlepszym przypadku nie posiadać żadnych praw do kwestionowania swawoli Panów Kapitalistów do tłuczenia kapuchy w jakikolwiek chamski sposób, począwszy od takich drobnych geszeftów jak myjnia Dona Hamisco postawiana tuż pod oknami mieszkańców osiedla, a skończywszy na projektach zatruwających życie dziesiątkom tys. ludzisk w ramach Programu Lubelska Dolina Śmieciowa (spalarnie).
Zaorać Stare Miasto, zamknąć knajpy, będzie klawo i sprawiedliwie
Proponuję postawić mur w miejscu gdzie są tak ładnie wbetonowane tabliczki „granicę getta” odizolować Śródmieście a później skamleć że Lublin średniowieczem stoi. Przypominam że jakikolwiek rozwój tego miasta jest dzięki uczelniom (studentom). Jedna z ładniejszych starówek w Polsce to Lublin,z roku na rok coraz więcej przyjeżdża tu turystów i zostawia kasiorę.
Ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania podawania alkoholu osobom nietrzeźwym. Knajpiarze bezczelnie łamią to prawo. Z knajpy wyłażą pijane chamy, które szczają na mury zabytkowych kamienic, rzygają oraz drą ryja. Czy Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przeprowadza jeszcze jakiekolwiek kontrole w knajpach?
Wyśmiewacz, turystyka ZAWSZE odbywa się kosztem rdzennych mieszkańców. Zarabia na niej tylko garstka karczmarzy i hotelarzy, a tworzone przez nich „miejsca pracy” to najgorszy rodzaj januszowego poganiactwa.
Praktycznie wszystkie kraje, których „gospodarka” oparta została w kapitalizmie na turystyce, znajdują się od dekad w stagnacji (np. Italia, Grecja), za to kwitnie tam garstka oligarchów.
Miasta opanowane przez turystów stają się koszmarem dla rdzennej ludności.
_________________
„Rozwój” dzięki „uczelniom” to podobna sprawa. Kasiora płynie do pseudo-uczelni z budżetu centralnego i pasie się na niej kadra akademicka oraz rentierzy od wynajmowania kurników (zbiory w dużej części łączne).
„Absolwenci” po odbębnieniu tego procesu albo stąd emigrują (ci, którzy przypadkiem nabyli jakieś kwalifikacje, bo tu nie znajdą stanowisk adekwatnych do tego), albo zasilają (jeśli mają wtyki) kompleks biurwowy/akademicki, a pozostali desperaci kończą w karczmach i kółko r0zw0ju się zamyka.
_______________
Cała ta masa, na której tłucze kapuchę kompleks akademicki, stanowi faktycznie obciążenie dla miasta – w postaci np. generowania korków, czy uciążliwego dla rdzennych mieszkańców najmu.
______________
A same „uczelnie”, pełzające po dnie we wszelakich rankingach, są wylęgarnią cfaniactwa – „szarej sieci” powiązań, z których najlepszym przykładem jest Dewelo-Duce – zaorywacz Koziego Grodu.
_____________
Plus jeszcze: dziadogrodzkie uczelnie są znane z tego, że – oferując jedne z najtańszych stawek za semestr – stały się otwartą furtką dla „studentów” imigrantów z całego świata, którzy natychmiast po kupieniu tą drogą wizy szengen albo udają się na zachód UE, żeby zasilić tamtejszą szarą strefę, albo siadają za kółkiem b0lto-wozu najętego np. od jednej z podlubelskich radnych, albo myją gary u karczmarza na „uroczej” starówce.
___________
Tak wygląda właśnie jedna z odsłon r0zw0ju.
Pytanie: Czy Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przeprowadza jeszcze jakiekolwiek kontrole w knajpach?
Odpowiedź: Tak, kontroluje jakość podawanych trunków na tzw. posiedzeniach w terenie. A że jest liczna to wypełnia cały lokal w trakcie kontroli.
Nawet nie wiem jak to skomentować.. to się radni popisali.. wstyd 🙄
Łatwo siedzieć na państwowej posadce i uprzykrzać życie przedsiębiorcom…
Ciekawostka, przykra rocznica
Dziś świętujemy 5. rocznicę r0zw0ju stulecia na komunikację miejską w Dziadogrodzie. Dokładnie 16 marca 2020 roku dokonano pierwszego wielkiego ciachnięcia kursów pod pretekstem pandemii – a potem, o dziwo, nigdy ich nie oddano!
Taka linia 6 do 16 marca 2020 r. jeździła co 15 minut przez cały dzień. Od tamtej pory „6” już nigdy nie odzyskała normalnej częstotliwości.
Czyż to nie cudowna strategia r0zw0ju? Dzięki niej mieszkańcy Dziadogrodu mogą czuć się jak w wielkim mieście – albo Nowy Jork, albo Kalkuta, jeszcze nie zdecydowali!
„Ale na razie niech może uchwała, wzorem innych miast wojewódzkich, zacznie działać. Później trzeba pracować nad jakimiś zmianami doprecyzowującymi.”
I ktoś taki decyduje o prawie miejscowym, w tym najważniejszych uchwałach dot miejscowych planów.Nie można wcielać w życie przepisów prawa, wiedząc od początku, że są nieprecyzyjne i albo będą nie egzekwowalne albo będą skutkować pokrzywdzeniem adresatów tychże norm. Nie ma się co dziwić, że PiS przegrywa w Lublinie po kolei wybory do rady miasta.
Rolka w stylu kronikidewelorozwoju o pseudo-komunikacji i 5. rocznicy upadku https://m.youtube.com/shorts/f8kqfgshoNg
Proponujemy natychmiastowo przegonić restauratorów i kafejkarzy z Deptaka. W ich miejsce zatrudnić kacze 🦆jaczejki które będą przymusowo zaganiać turystów do wykładu z kaczej🦆 ideologii oraz bohaterskiego życiorysu Wielkiego Małego Wodza 🕵️♂️ który przyniósł Europie Wschodniej wolność i przegnał won Soviety
Tak jednak radni Lublina to porażka i są całkowicie zbędni więc mam nadzieję że kiedyś znikną
Skończeni debile z ZDiTM znowu solą ulice
Zaraz to stopnieje, poza tym nie ma mrozu, mówi się o alternatywach dla soli drogowej, o chlorku magnezu, nie to oni dalej swoje.
Lublin od zawsze był miastem tętniącym życiem studenckim. Wprowadzenie takich ograniczeń zniszczy nocną atmosferę miasta i zniechęci młodych ludzi do spędzania czasu w centrum
Lublin to miasto studentów, a teraz chcecie zrobić z niego skansen?!
Serio, po 22 mamy wszyscy grzecznie iść spać? Lublin zawsze był miastem akademickim, pełnym młodych ludzi. Jeśli zamkniemy im lokale i zakażemy muzyki, to zostanie im tylko siedzenie w akademikach. Chyba nie o taki rozwój miasta chodzi, prawda?
Lublin – Europejska Stolica Ciszy 2025!
Gratuluję, właśnie robicie wszystko, żeby nasze miasto stało się nudnym, cichym miejscem, do którego nikt nie będzie chciał przyjeżdżać. W innych europejskich miastach potrafią pogodzić życie nocne z komfortem mieszkańców, ale u nas zawsze musi być “po polsku” – najlepiej wszystko zamknąć i zakazać.
To działanie wymierzone w lokalnych przedsiębiorców!
Czy ktoś w ogóle pomyślał o właścicielach lokali? To oni zatrudniają ludzi, płacą podatki i tworzą życie nocne Lublina. A teraz dostają kolejny cios, bo komuś przeszkadza muzyka. Ciekawe, czy ktoś z rządzących wpadł na pomysł, że zamiast zakazów można by było zainwestować w lepszą izolację akustyczną lokali? Ale po co, lepiej niszczyć lokalny biznes!
Dopóki kult januszostwa karczmarskiego i mit o tym, że pseudo-uczelnie wnoszą coś pozytywnego do jakości życia rdzennych mieszkańców, pozostaną żywe, dotąd warunki bytowania w Dziadogrodzie będą coraz gorsze.
I prawdopodobnie właśnie tak będzie.
Ktoś wspominał o „życiu studenckim” – onegdaj, przez erą dewelo-rozwoju, też ono kwitło, ale nie na zasadzie chlania w rytm uma-umca i to najlepiej tam, gdzie po upojeniu – koniecznie w centrum – można zrzucić „leczo” albo wysiurać się w bramie. Taka aktywność była do czasu odseparowana od stref, gdzie mieszkała rdzenna ludność.
Ale geszefciarze doszli do wniosku, że lepszą kapuchę można tłuc na studenciakach świeżo oderwanych od roli właśnie akurat na karkowskim, a Ludzie z Lekko Wypchanymi Portfelami, których hobby jest wyrywanie studenciar w tamtejszych chlejniach celem wychędożenia ich garsonierach w zlokalizowanych korzystnie w pobliżu ekskluzywnych aparatamĘtowcach, temu rozwiązaniu przyklasnęli.
Dewelo-cfaniactwo, psieciembiorczość oparta na promocji uchlewania, b0lciarstwo oraz – wkrótce – Projekt Lubelska Dolina Śmieciowa – to jest właśnie obraz r0zw0ju miasta, które czerpie inspiracje z okresu Sanacji, kiedy prawdopodobnie coś ok. 20-30% kobiet w wieku 20-50 lat czerpało dochody z prostytuowania się.
Media milczą, dusza śpiewa: https://youtube.com/shorts/SOxq4A2Kw6s?si=C8EGt-i6QijIgF7C