Wesprzyj Kontakt

6 minuty czytania  •  15.06.2023 19:05

Było sprostowanie, ale zabrakło słowa „przepraszam” za kolesiostwo. Jest proces Kowalczyk kontra Breś

Udostępnij

„Znamy się i lubimy” – wyznał dziś w sądzie Piotr Kowalczyk, były przewodniczący Rady Miasta Lublin, mówiąc o prezydencie Krzysztofie Żuku. Ale zaprzeczył, żeby z tej znajomości wynikało nadzwyczajne traktowanie przez Ratusz spółek deweloperskich, w których ma udziały. Pozwany przez niego szef klubu PiS w Radzie Miasta Piotr Breś ocenia, że proces ma na celu zamknięcie mu ust.

Rozpoczęty dziś przed Sądem Okręgowym w Lublinie proces z powództwa Kowalczyka przeciwko Piotrowi Bresiowi, szefowi klubu PiS w Radzie Miasta, to pokłosie konferencji prasowej, jaką radni PiS, na czele z Bresiem, zwołali we wrześniu zeszłego roku. Chodziło o plany Ratusza sprzedaży czterech miejskich działek o łącznej powierzchni około 1700 mkw. przy Filaretów. To parcele o nieregularnych kształcie, które nie mają dostępu do drogi publicznej. Jednym z sąsiadów trzech z czterech parceli jest spółka Helvetia Development, której udziałowcem jest Piotr Kowalczyk.

Szef PiS o kolesiostwie

Oburzenie radnych PiS wywołał fakt, że początkowo prezydent chciał zbyć działki w trybie przetargu ograniczonego do sąsiadów, co byłoby na rękę właśnie spółce Helvetia Development, która ma już w tym rejonie inne parcele. Gdyby dokupiła miejskie „resztówki”, mogłaby się starać o pozwolenie na budowę na większym obszarze. A na terenie przy Filaretów, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, mogą powstać budynki o charakterze usługowym lub mieszkaniowym (zabudowa wielorodzinna). Niektóre mogą mieć nawet 21 metrów wysokości.

Szef klubu PiS w Radzie Miasta na poświęconej tej sprawie konferencji prasowej nie szczędził krytyki i prezydentowi, i byłemu przewodniczącemu Rady Miasta. – Prezydent Żuk sprzedaje teren firmie pana Kowalczyka – grzmiał we wrześniu Piotr Breś w otoczeniu innych radnych PiS, przedstawicieli rady dzielnicy i mieszkańców. – Stosunki, które łączą Piotra Kowalczyka z Ratuszem, to kolesiostwo.

Byłemu szefowi RM oberwało się także od Bresia za sprzedaż budynku po szkole przy ul. Spokojnej. –Ówczesny przewodniczący przedstawił Radzie Miasta wniosek o wygaszenie szkoły, a później okazuje się, że firma Piotra Kowalczyka sprzedaje tam apartamenty – mówił przewodniczący klubu PiS.

I na tym nie poprzestał – na tapetę wziął jeszcze sprawę budynku po byłej stomatologii przy Karmelickiej. Szef klubu PiS powiedział, że efektem zakupu przez firmę Kowalczyka tej nieruchomości była późniejsza zmiana planu zagospodarowania. – A za chwilę firma pana Kowalczyka będzie sprzedawała tam apartamenty – mówił Breś podczas konferencji.

Piotr Kowalczyk ze swoim adwokatem Rafałem Choroszyńskim

Kowalczyk kontratakuje

Jeszcze tego samego dnia oświadczenie wydał Kowalczyk. Przypomniał, że w przypadku Spokojnej jego firmy nie brały udziału w przetargu na sprzedaż terenu, a samą szkołę jego spółka odkupiła dwa lata później. Z kolei dla terenów przy Karmalickiej nie ma planu zagospodarowania, a planowane budynki mają powstać w oparciu o warunki zabudowy.

– Więc cała wypowiedź pana Bresia jest po prostu zwykłym kłamstwem i pomówieniem nie tylko mojej osoby, ale również prezydenta Krzysztofa Żuka – napisał Kowalczyk.

Co prawda dzień później Breś rozesłał do mediów „sprostowanie”, gdzie przyznał się do popełnienia kilku błędów podczas konferencji prasowej, ale Kowalczyka nie przeprosił. I dlatego ten zdecydował się pójść do sądu po prawo i sprawiedliwość. A konkretnie o przeprosiny w Dzienniku Wschodnim i wpłatę 50 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Już na początku dzisiejszego procesu okazało się, że nie ma szansy na polubowne zakończenie sporu.

Chodzi tylko o jedno słowo: przepraszam – mówił mecenas Rafał Choroszyński, pełnomocnik Kowalczyka.

Pozwany podtrzymuje swoje wypowiedzi. Nie ma powodu do przepraszania – wskazał z kolei reprezentujący Bresia radca prawny Marcin Bień.

Nie korzystam z żadnych przywilejów

W czym upatruje pan naruszenia dóbr osobistych? – spytała Kowalczyka sędzia Justyna Janusz-Iwanicka.

Zostałem zaatakowany w sposób nieprawdziwy i bezprawny – mówił o konferencji PiS były przewodniczący Rady Miasta. – Byłem narzędziem do uderzenia w prezydenta Żuka. (Breś – red.) znalazł sobie we mnie świetne narzędzie do walki politycznej. Dokonał tam stwierdzeń, że to prezydent sprzedaje działkę firmie Piotra Kowalczyka. Pasowało mu to do zastosowania tezy w obecności mediów, robił to z pełną premedytacją – dodał. – Wbrew temu, co mówi strona pozwana, że kolesiostwem są pewne przywileje, jakie może uzyskać taka osoba jak ja, od takiej strony jak Ratusz, chciałbym nadmienić, że nie korzystam z żadnych przywilejów tego typu, a z przywilejów jak każdy inny przedsiębiorca.

Na dowód, że nie jest w żaden sposób faworyzowany przez Urząd Miasta, podał przykład starania się przez jedną z jego spółek (spółek, w której ma mniejszościowe udziały – jak wielokrotnie podkreślał w sądzie – red.) o wydanie warunków zabudowy. Zgodnie z przepisami na ich wydanie urzędnicy mają 30 dni. – A ja czekałem sześć miesięcy – żalił się w sądzie.

Kowalczyk utrzymywał również, że po konferencji PiS dostał „masę telefonów, od znajomych ale również w mojej firmie od klientów i potencjalnych klientów co do zamieszania w całej tej sprawie”. Miało być ich nawet 20-30. – Wysłałem replikę do mediów, bo nie dałbym rady tłumaczyć kontrahentom – mówił Kowalczyk.

Jego zdaniem skróty myślowe zastosowane przez Bresia są niedopuszczalne. – Mają w opinii publicznej wywołać atmosferę nielegalności, nietransparentności. Stawia mnie jako przedsiębiorcę w negatywnym świetle.

Radny PiS Piotr Breś i radca prawny Marcin Bień

A kto za pana poręczył?

Jeśli mówimy o renomie, to gdzie ona została naruszona? – pytał z kolei szef PiS, przywołując m.in. fakt, że Kowalczyk jest jednym z oskarżonych w sprawie o płatną protekcję. To opisywana przez nas głośna afera tzw. „Zanagate”.

Z kolei jego pełnomocnik w kontekście użycia przez Bresia słowa „kolesiostwo” pytał Kowalczyka: – Czy po zatrzymaniu pana przez CBA prezydent Krzysztof Żuk poręczył jakoś za pana?

Również jeden z arcybiskupów i to była jedna z 63. osób publicznych, które poręczyły za mnie w tej sprawie, także duchowni różnych wyznań – odparł Kowalczyk.

Przesłuchiwany przez sąd Breś stwierdził, że pozew odbiera jako próbę zastraszenia go jako radnego. – Żebym nie zadawał niewygodnych pytań – zeznawał. – Żeby zamknąć mi usta, żeby opinia publiczna nie mogła dowiedzieć się o różnych transakcjach, które robią spółki pana Piotra Kowalczyka (zaraz się poprawił, że chodzi o spółki z udziałem Piotra Kowalczyka – red.). Mówię tu o mieście przede wszystkim.

Breś zwrócił uwagę, że po jego konferencji Ratusz zmienił projekt sprzedaży działek z przetargu ograniczonego do sąsiadów na nieograniczony.  

Z polityki do deweloperki

– (Kowalczyk – red.) był wieloletnim radnym, pełnił funkcje przewodniczącego rady. Nagle, bo w ciągu zaledwie kilku lat, staje się przedsiębiorcą. Chciałem po prostu zapytać, w jaki sposób? Jak to się robi w Polsce, w Lublinie, że nagle staje się potężnym deweloperem i kupuje się działki, składa projekty, sprzedaje apartamenty? To słowo było użyte dlatego, że wcześniej mieliśmy bardzo dużo informacji, m.in. o Zanagate – tłumaczył swoje słowa szef klubu PiS.  

Zapowiedział, że nadal będzie zwoływał konferencje prasowe: – Coraz mniej jest obiektywnych środków przekazu. Lubelscy deweloperzy już wykupują media, nośniki reklamowe. Informacje na temat tego, co się dzieje w Ratuszu, jakie zapadają uchwały, są coraz skrzętniej ukrywane. Niektóre media tego w ogóle nie podają – podkreślał Breś.

Proces raczej szybko się nie skończy. Między innymi z uwagi na to, że pełnomocnik Kowalczyka zgłosił do przesłuchania aż 76 świadków.

Na okoliczność tego, że sprostowanie pana Bresia nie przebiło się do świadomości publicznej – tłumaczy Jawnemu Lublinowi mec. Choroszyński. Z kolei obrońca Bresia wskazywał, że to działanie na przewlekłość procesu i on równie dobrze mógłby zgłosić 760 świadków.

Kolejna rozprawa ma się odbyć w listopadzie. Wówczas zeznawać mają m.in. prezydent Lublina Krzysztof Żuk oraz lubelski fotoreporter Maciej Kaczanowski. Ma być także odtworzony film z konferencji prasowej radnych PiS.

Na zdjęciu: Dzisiejsza rozprawa w Sądzie Okręgowym trwała prawie dwie godziny. Do pojednania nie doszło. Na zdjęciach z lewej – Piotr Kowalczyk, z prawej – pozwany przez niego o ochronę dóbr osobistych Piotr Breś.

4 odpowiedzi na “Było sprostowanie, ale zabrakło słowa „przepraszam” za kolesiostwo. Jest proces Kowalczyk kontra Breś”

  1. „– Również jeden z arcybiskupów i to była jedna z 63. osób publicznych, które poręczyły za mnie w tej sprawie, także duchowni różnych wyznań – odparł Kowalczyk”.

    Tylko władca zbioru zastrzeżonego IPN wie, kto z poręczycieli jest na zdeponowanych u niego listach i mikrofilmach.

    Mówią, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi…

  2. Barbaer pisze:

    Łysi panowie (poza adwokatem).

  3. kronikidewelorozwoju pisze:

    Strategia przejmowania „inwestycji” kurnikowych po P0czątK0wym wpuszczeniu do gry płotek (inny przykład: Jutrzenki), przetrenowana została na przykładzie szkoły przy Spokojnej, i prawdopodobnie byłaby zastosowana przy Zana, gdyby „Słowak” okazał się prawdziwym dewelo-buraczkiem ze Słowacji.

    PS. Przekonamy się, czy częściowa wymiana wierchuszki kadry pisiorkowskiej – ze skrytych kolesi Ubogacacza, na ofiary dewelo-cwaniackich g00vono-P0zwów – znajdzie jakieś przełożenie na P0czynania dewelo-bandy, której bezczelność sięgnęła zenitu po ostatnich wyborach i usadowieniu fumfla Ubogacacza na tronie UW.

  4. kronikidewelorozwoju pisze:

    @LAS – czy gdzieś można znaleźć pełną listę tych 63 czirliderek wyczynów Tęgiego Łba?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły